Jeden z najważniejszych dowodów w śledztwie został bezpowrotnie zniszczony przez polską prokuraturę. „Pancerna brzoza", w którą według rządowej wersji katastrofy miał uderzyć Tu-154M, została właśnie ścięta – ustaliła „Gazeta Polska Codziennie".
Piłą motorową obcięto solidne fragmenty pnia brzozy w miejscu złamania drzewa. Informacje „Codziennej" potwierdziła prokuratura wojskowa, która prowadzi śledztwo. –
W trakcie ostatniego pobytu prokuratury oraz biegłych w Smoleńsku zabezpieczono do badań dwa fragmenty brzozy – po 1,60 m długości – wraz ze znajdującymi się w drzewie metalowymi częściami – przyznał pułkownik Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Oprócz tego zabezpieczone zostały liczne fragmenty gałęzi, które rzekomo miały mieć kontakt ze skrzydłem.
Jeżeli w przyszłości dojdzie do wszczęcia międzynarodowego, niezależnego śledztwa ws. wyjaśnienia przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., eksperci nie będą dysponowali jednym z najważniejszych dowodów.
– Kluczowe są bowiem nie tylko próbki pobrane z brzozy, ale miejsce, w które rzekomo miał uderzyć tupolew, ustawienie drzewa względem trajektorii lotu czy kąt wbicia odłamków względem ziemi – mówi „Codziennej" Antoni Macierewicz.
Stanisław Piotrowicz, poseł PiS i zarazem prokurator w stanie spoczynku, zwraca uwagę na sukcesywne niszczenie dowodów w śledztwie smoleńskim. –
Zaczęło się tuż po katastrofie od wybijania szyb w tupolewie, później przez pozostawienie go na dwa lata na działanie warunków atmosferycznych – tłumaczy.
W październiku „Codzienna" ujawniła, że polska prokuratura dopiero po 2,5 roku od katastrofy badała za pomocą promieni Roentgena „pancerną brzozę".
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Katarzyna Pawlak