Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Zastępca Ziobry twardo: Żurek to moralny menel, a Tuskowi grozi dożywocie (FILM)

Michał Woś miał 16 lat, gdy zaczął buntować się przeciwko postkomunistycznej III RP. Gdy skończył 26, polecono go Zbigniewowi Ziobrze jako zdolnego speca informatyki, który odmieni sądowy skansen. Dziś grozi mu 10 lat więzienia, prokuratura Żurka zajęła mu samochód i konto, na którym zostawił, jak w piosence Kazika… 12 groszy. Ma zakaz kontaktowania z… 32 osobami. Mimo to nie żałuje, że wdał się w walkę z kastą o  niezależne sądy. - Ten ideał ciągle we mnie jest. Chcę, żeby świat był lepszy, a nie opanowany przez takich bandziorów jak Tusk – powiedział Michał Woś Piotrowi Lisiewiczowi w Wywiadzie z chuliganem w Republice. Inny od wszystkich wywiad obejrzeć można pod tym artykułem (FILM).

- To historia jak z „Procesu” Franza Kafki, w której Józef K. zostaje osaczony przez aparat państwa z powodów, których nie potrafi zrozumieć

– mówi autor Wywiadu z chuliganem Piotr Lisiewicz.

Zarzuty Wosiowi postawił jeden z najbardziej skompromitowanych w Polsce prokuratorów Piotr Woźniak, ten sam który niegdyś nadzorował sprawę „osobistego więźnia Tuska”, kibica Legii Piotra Staruchowicza. „Staruch”, autor hasła „Donad matole, twój rząd obalą kibole”, został absurdalnie oskarżony o handel narkotykami. Kibic został prawomocnie uniewinniony, a działania prokuratorów Woźniaka i Waleriana Janasa jako niewyobrażalną kompromitację opisywały także portale Gazeta.pl, Onet.pl, „Polityka” czy „Newsweek”.

Czego dotyczy postawiony Wosiowi zarzut? „Działając w celu korzyści politycznej i osobistej dla siebie oraz w celu korzyści danej osoby nie dopełnił obowiązków i przekroczył uprawnienia poprzez zawarcie umowy z szefem CBA na kwotę 25 mln na zakup urządzenia do stosowania techniki operacyjnej” – ogłosiła prokurator Anna Adamiak. Chodziło o tzw. Pegasusa

Na czym miała polegać ta korzyść?

– Ta korzyść polityczna to, uwaga, przychylność mojego przełożonego, jako ministra sprawiedliwości oraz szefa Solidarnej Polski. Jak czytamy dalej, skutkowała ona obejmowaniem  kolejnych stanowisk. Na podobnej zasadzie można oskarżyć każdego urzędnika, który po prostu dobrze wykonuje swoją pracę

– mówił w Wywiadzie z chuliganem Michał Woś.

Absurdalność zarzutów potęguje fakt, że Woś po dofinasowaniu zakupu Pegasusa wkrótce został… zdymisjonowany.

– Decyzja o zakupie była we wrześniu, a w marcu premier Morawiecki ogłosił, że będziemy odchudzać rząd. No to ja powiedziałem moim kolegom z kierownictwa ministerstwa, że skoro ja jestem najkrócej ze wszystkich wiceministrem, to oddam się do dyspozycji ministra. I zostałem formalnie zdymisjonowany. Jak moje obniżenie rangi w ministerstwie prokuratura uznaje dziś za awans, Bóg jeden wie

– żartuje Woś.

System Pegasus prezentowany był w mediach jako dowód na obsesję PiS, rzekomo masowo inwigilującego obywateli. Ale w końcu Adam Bodnar ujawnił, że inwigilowane było nim 578 osób, czyli jak obliczył Piotr Lisiewicz mniej niż 1 na… 64 tysiące Polaków. Znaleźli się wśród nich szpiedzy, w tym zdemaskowany dzięki Pegasusowi Paweł Rubcow, mordercy, pedofile oraz trzech polityków PO.

Jak wyjaśnił Woś, za wcześniejszych rzadów PO i PSL, rząd też miał podobny system Galileo, ale przestał być on skuteczny z powodu afery WikiLeaks. W latach 2015-2017 polskie państwo kontrolowało tylko rozmowy telefoniczne i SMS-y najgroźniejszych przestępców, natomiast nie miało możliwości czytać ich wiadomości na szyfrowanych komunikatorach - Whatsappie czy Signalu, o czym mafie świetnie wiedziały.

- Był taki moment, w którym porwane zostało dziecko, z tragicznym finałem. Jak spojrzeć w oczy tym rodzicom i powiedzieć, że gdyby Polska była porządnie poważnym państwem, które ma Pegasusa jak 14 innych krajów Unii Europejskiej, to być może dałoby się je uratować? Bo ci przestępcy posługiwali się szyfrowanymi komunikatorami

– mówił Michał Woś.

Całą mocną rozmowę obejrzeć można poniżej:

Źródło: niezalezna.pl