Bywają symbole, które na stałe potrafią przylgnąć do jakiejś władzy. Szczególnymi są te, które odnoszą się do władzy autorytarnej, takiej, która jest się w stanie utrzymać jedynie przy użyciu siły. Terror Moskali w Polsce pod zaborami najlepiej symbolizowały bat oraz kajdany. Dzisiaj bodnarowcy jako nahajki używają posłuszne sobie media, ale kajdanki są już realne. Zakładane po to, aby upokorzyć, zmusić do uległości. Nie tylko po to, by „podejrzany” nie uciekł.
Na warszawskiej Cytadeli, niedaleko od budynku Muzeum Historii Polski, znajduje się Pawilon X. Był tam rosyjski areszt śledczy, gdzie przetrzymywano w celach tych, wobec których toczyły się sprawy przed Komisją Śledczą przy naczelnym Dowódcy Armii Czynnej i Naczelniku Królestwa Polskiego. Tutaj trzymani byli m.in. Romuald Traugutt, Józef Piłsudski, ks. Piotr Ściegienny, Roman Dmowski. Na dziedzińcu przed pawilonem znajdował się budynek szczególnej wagi, po którym dzisiaj pozostał jedynie obrys fundamentów – kuźnia. W tejże kuźni zakuwano skazańców w kajdany, które stanowiły jeden z ważnych elementów systemu karania niepokornych Polaków.
Poza bowiem karą bezpośrednią, jaką wymierzał sąd – śmiercią, więzieniem, katorgą, zsyłką, istniały narzędzia systemowe, które jako dodatkowa uciążliwość, miały przerażać i zmuszać do uległości. Sama podróż na zesłanie – etapami – stanowiła ważny element karania. Tak samo było z kajdanami. Zakuwano je na ręce, bądź na nogi i na ręce. Czasem skazańców – na czas drogi – przykuwano jeszcze do poziomego drąga. Skuci ze sobą, musieli wspólnie robić wszystko – załatwianie potrzeb fizjologicznych w takich warunkach było koszmarem.
Tak się zacząłem zastanawiać, czy przypadkiem za chwilę „bodnarowcy” nie wpadną na pomysł, żeby wsadzanych do aresztów wydobywczych ludzi związanych z poprzednią władzą, nie skuwać razem? Wedle dawnych wzorców…
Porażają opowieści zwolnionych z aresztu dzięki wpłaceniu kaucji urzędniczek – pani Urszuli i pani Karoliny. I takie szczegóły jak: sposób traktowania przez strażników, złośliwe szykany i wreszcie – nadużywanie zakładania kajdanek. Panią Karolinę Kucharską dwóch konwojentów zakuło nawet w trakcie przesłuchania w prokuraturze – na czas jej wyjścia do toalety. Po co? Naprawdę uciekłaby ze strzeżonej prokuratury? Pani Urszula Dubejka opowiadała, jak dozorujący ją mężczyźni obserwowali ją przez okienko w drzwiach, gdy załatwiała potrzeby fizjologiczne, a także w trakcie brania prysznica…
Może więc – panie ministrze Bodnar – odbudować kuźnię na Cytadeli? Może wskrzesić dawną rosyjską profesję i zatrudnić w wymiarze sprawiedliwości kajdaniarzy?
Jeśli chodzi o medialną nahajkę ta działa już po całości. Takie komentarze, jak ten redakcji Newsweeka po wyjściu z aresztu za kaucją ks. Michała Olszewskiego – „Ks. Olszewski opuścił areszt. Na głowie brak śladów po koronie cierniowej” – pokazują, że na tym polu już wszystko jest na najlepszym bolszewickim poziomie. Nic więcej nie trzeba.