Grzegorz Braun od kilku lat zachowywał się skandalicznie, pozując na ofiarę. Nie przypominam sobie, czy w którejkolwiek z podnoszonych spraw - od pandemii i maseczek, po pomoc Ukrainie, miał rację. Za to zawsze szedł po bandzie, wzniecał fake-newsy jak te o "śmiertelnych szczepionkach", "przesiedleńcach" czy strachu mieszkańców na wschodzie z powodu grasujących ukraińskich grupek. Teraz chwycił za gaśnicę, by zgasić świecę chanukową w Sejmie.
Ambasador Izraela protestuje przeciwko wybrykowi Grzegorza Brauna. Wstyd - napisał Yacov Livne. Za chwilę incydent z nadpobudliwym i niebezpiecznym, bo kompletnie nieprzewidywalnym parlamentarzystą Konfederacji, obiegnie media zachodnie. Efekt rzekomej walki z "satanizmem" - doprawdy, chyba tylko psychiatra odpowie, co ma Chanuka z tym wspólnego - sprowadzi się do obrażania Polaków, którzy znowu z ofiar II wojny światowej staną się oprawcami. Obrażano nas - czasem celowo, a czasem nawet nieświadomie, ze zwyczajnej niewiedzy - nazywając twórcami obozów zagłady, później oliwę do ognia dolała wycofana nowelizacja ustawy o IPN. Teraz jednak Braun poszedł jeszcze dalej. Wywołał siwy dym w Sejmie.
Fascynująca jest przy tym przemiana samego zainteresowanego. Od antykomunisty, współpracującego z Robertem Kaczmarkiem przy ciekawie zrobionych filmach o Wojciechu Jaruzelskim ("Towarzysz generał" oraz "Towarzysz generał idzie na wojnę") i antyputinowca ("System. Od Lenina do Putina"), po prorosyjskiego klauna, robiącego sobie zdjęcia z Leonidem Swiridowem - "dziennikarzem" pod przykryciem, podejrzewanym o szpiegostwo, wydalonym z Polski na wniosek ABW w 2015 roku.
Nikt przypadkowy nie jedzie do Moskwy, żeby pokazać się z taką personą. Dziwnym trafem, radykalne poglądy Brauna na temat pandemii koronawirusa, szczepionek, pomocy wojskowej dla Ukrainy czy uchodźców zawsze były zbieżne z linią Kremla. Daleki jestem od wyświechtanych fraz, komu "strzelają korki od szampana", bo stała się ona lekarstwem na każdy idiotyzm, skandal lub po prostu sposób krytyki. Ale w zachowaniach Brauna: sileniu się na skandaliczność, byciu najgłośniejszym w tłumie, zwracaniu na siebie ciągłej uwagi, obrażaniu, prowokowaniu, próbach fizycznej agresji, jaką zastosował wobec Łukasza Szumowskiego, kierowaniu gróźb "będziesz wisiał" pod adresem innego ministra, tak i dzisiaj z "zabawą" w strażaka - nie ma przypadku.
Akcja z gaśnicą w budynku Sejmu nie jest ostatnim słowem posła, które jedyne, co ma do zaproponowania, to charyzmatyczny i aktorski głos. I jeśli Konfederacja w taki sposób chce podbierać wyborców Prawu i Sprawiedliwości, co doskonale widać od minionej kampanii wyborczej - to jest to taktyka straceńcza. Za kilka lat może się okazać, że z towarzystwem Brauna partia Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka skończy jak Liga Polskich Rodzin. Zresztą, czy w ostatnich latach na coś innego zasługuje?