Minęło około pół miesiąca od sabotażu na polskiej kolei, które mogły zagrozić życiu nawet ponad 500 osób, a w Warszawie w centrum miasta policja podczas zwykłej kontroli drogowej zatrzymała trzech Ukraińców, którzy w samochodzie mieli specjalistyczny sprzęt szpiegowski i hakerski.
Jak wskazuje stołeczna policja, mężczyźni zostali zatrzymani do rutynowej kontroli drogowej. Dopiero ich poddenerwowanie zwróciło uwagę funkcjonariuszy. W pojeździe poruszającym się po ścisłym centrum stolicy znaleziono urządzenia i programy komputerowe przystosowane do popełnienia przestępstw, w tym próby uszkodzenia danych informatycznych o szczególnym znaczeniu dla obronności kraju. Trzech Ukraińców w wieku 43, 42 i 39 lat trafiło na trzy miesiące do aresztu.
Kierwiński odtrąbił "sukces"
Szef resortu spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński był pytany o kontrolę na wschodniej granicy w kontekście bezpieczeństwa przepływu obywateli Ukrainy. Pytanie prowadzącego rozmowę dotyczyło młodych mężczyzn w wieku 18-22 lata, którzy dzięki decyzji Kijowa mogą opuszczać teren Ukrainy. Dopytywał, czy to prawda, że w Polsce pojawiło się 5 tys. nowych osób i czy Polska kontroluje tę diasporę.
- Oczywiście, że kontrolujemy, kto do nas wjeżdża i służby są na bieżąco. Nie ma skuteczniejszej miary działania służb, niż liczba zatrzymań - zaczął swoją odpowiedź Kierwiński w Radiu Zet.
Jako przykład podał zatrzymanie trzech około 40-letnich obywateli Ukrainy, którzy zostali wyrywkowo skontrolowani przez policję. - Chociażby ta wczorajsza sytuacja wskazuje, że służby działają w tej sprawie sprawnie - tutaj akurat policja - podsumował szef resortu.
Marcin Kierwiński, minister MSWiA
— Bꓭambo (@obserwujesobie) December 9, 2025
Przypadkowe zatrzymanie Ukraińców (bo jadąc samochodem, nie włączyli kierunkowskazu), to efekt działania polskich służb.
🤷♂️ pic.twitter.com/5b6rqGN2lx
Na niekorzyść skuteczności kontroli granic wskazuje także fakt, że podejrzani o eksplozję i sabotaż na torach na Lubelszczyźnie i Mazowszu obywatele Ukrainy wjechali i wyjechali z Polski rejsowym autobusem na swoich legalnych dokumentach. Bezpieczeństwo kraju było zagrożone już w momencie, gdy skazany za akty dywersji na Ukrainie obywatel tego kraju przekroczył naszą granicę i na zlecenie obcych służb dokonał podobnego czynu w naszym kraju.