- Ja nie mam kompleksu wobec Niemca czy Francuza, więc ja nie muszę każdego dnia udowadniać, że będę miał większe lotnisko - mówił o Centralnym Porcie Komunikacyjnym premier Donald Tusk. Szef rządu oznajmił, że projektu bronią głównie "celebryci" i "działacze partyjni" PiS, a cała inwestycja musi zostać ponownie przeanalizowana... przez wskazanych przez niego ludzi.
Jeszcze przed dojściem do władzy koalicji zbudowanej wokół Platformy Obywatelskiej, sejmowa - wówczas - opozycja krytykowała i zarzucała bezsensowność jednej z największych inwestycji w Polsce - Centralnemu Portowi Komunikacyjnemu. Wraz z objęciem władzy przez Donalda Tuska, Polacy zaczęli wątpić, że projekt zostanie ukończony. W obronie przedsięwzięcia stanęli nawet eksperci i przedstawiciele środowisk kojarzonych z partią obecnego premiera. W końcu głos w sprawie zabrał szef rządu. Nie tylko umniejszył on wadze inwestycji, ale i zaczął podważać kompetencje jej obrońców.
"Na temat tego, gdzie mają lądować i startować samoloty, jak mają biec tory kolejowe, jaka lokalizacja jest najlepsza wypowiedziało się już, nie wiem, pewnie ponad 1000 celebrytów, pisarzy, aktorów, oczywiście działaczy partyjnych. Ja tylko dlatego, że ktoś znany z telewizji uważa, że lotnisko powinno być w mieście X albo Y, albo pod Warszawą, albo między Łodzią a Warszawą, nie mogę podjąć decyzji"
Oznajmił też, że nie ma "kompleksu wobec Niemca czy Francuza i nie musi każdego dnia udowadniać, że będzie miał większe lotnisko". Opowiadał też o tym, że takiej inwestycji nie można realizować w pośpiechu, a poza tym, to rząd ma inne ważne wydatki. Nie krytykował już swoich poprzedników za zakupy zbrojeniowe i powiedział, że to właśnie tam środki są potrzebne. - Mamy kupować broń, produkować amunicję, bo wiecie w jakich czasach żyjemy - wypalił.
Premier, podsumowując swoje wywody oświadczył, że projekt zostanie przeanalizowany przez osoby wskazane przez rząd. - O tym sensie będą decydowały fakty, liczby, eksperci, fachowcy a nie działacze partyjni - zapewnił...
Pozostaje pytanie, czy to będą ci sami fachowcy, na których opinie rząd powoływał się w trakcie bezprawnego wejścia do mediów publicznych, przejmowania siłą prokuratury, czy jeszcze inni - ci, na podstawie których opinii Donald Tusk wzywał do odrzucenia ustawy dotyczącej CPK.