To był czarny dzień dla kanclerza Niemiec Friedricha Merza, który nie sprostał swoim własnym oczekiwaniom - ocenił po unijnym szczycie niemiecki „Die Welt”. Dziennik skrytykował Merza pisząc, że „musi się jeszcze uczyć” tego, jak poruszać się sprawnie w Brukseli.
Gazeta odnotowała, że kanclerz Merz nie zdołał przeforsować swoich postulatów, dotyczących sfinansowania pomocy dla Ukrainy z aktywów rosyjskich zamrożonych w Europie oraz podpisania przez UE umowy handlowej z Mercosur, blokiem państw z Ameryki Południowej.
„I nie jest jasne, czy ostatecznie to nie podatnicy z UE, a nie Rosja, będą musieli zapłacić za miliardy dla Ukrainy. To był czarny dzień dla UE i kanclerza Friedricha Merza. Europejczycy pokazali podczas tego brukselskiego szczytu, jak bardzo są podzieleni i niezdecydowani” - oceniła gazeta.
Krytyka pod adresem niemieckiego polityka popłynęła także ze strony „Der Spiegel”. Gazeta napisała o kompromisie, podkreślając, że z „dramatycznego szczytu nie płynie jasny sygnał o sile”. Jak dodał, znaleziono „rozwiązanie pomostowe”. „Chwilowe rozważania o przegłosowaniu Belgii większością kwalifikowaną wywołały falę solidarności ze strony innych małych i średnich państw. Z tych krajów płynęła także krytyka. Merzowi zarzucano, że nie uzgodnił swojej propozycji z innymi państwami, a jego pomysł polegał na tym, że największemu krajowi (Niemcom) reszta się podporządkuje” - podkreśliła redakcja tygodnika.
Za wcześnie ogłosił sukces?
Z reakcji polskich mediów również wynika, że szczyt nie był wcześniej zapowiadanym sukcesem. Dziennikarze TVN i Polsatu na konferencji prasowej zadali Donaldowi Tuskowi pytania, na które jak się okazało nie znał poprawnej odpowiedzi.
Już nawet TVN nie był w stanie przełknąć propagandy sukcesu Tuska, gdy żadnego nie ma.
— Max Hübner (@HubnerrMax) December 19, 2025
Tusk NIE WIE skąd są pieniądze na spłatę pożyczki UE przez Ukrainę.
Tak się zamotał, ze POTWIERDZIŁ słowa dziennikarza i w sumie to on nie wie o co chodzi, bo to "niezbadane rejony".
Jprdl. pic.twitter.com/jd3d7tUlIo
- Mówi pan o sukcesie, jednak wczoraj o tej porze scenariusz był zupełnie inny - zaczął dziennikarz TVN. Przypomniał słowa premiera Tuska, który przekonywał wcześniej dziennikarzy, że pożyczka, która stała się faktem miała być najmniej dyskutowanym rozwiązaniem, jeśli chodzi o pomoc Ukrainie. Z przekazu Tuska wynikało, że wsparcie broniącego się przed agresją kraju popłynie z rosyjskich zamrożonych aktywów, które pozostają w Belgii. Polski premier brnął w swoich odpowiedział, a dziennikarze wyraźnie kręcili głowami.
W podobnym tonie wyglądały pytania korespondenta drugiej stacji.
Wpierw TVN, teraz Polsat.
— Max Hübner (@HubnerrMax) December 19, 2025
Wszyscy dostrzegli kłamstwa Tuska.
Bez medialnej ochrony to AMATOR.
Dziennikarz wskazał że nie ma żadnego sukcesu na szczycie i nawet Rosja się cieszy.
"Możliwe, że jest pan bardziej kompetentny w interpretacji tego co ustaliliśmy".
Nawet na pewno. pic.twitter.com/fCgXPYwAIK
Wybrano inne rozwiązanie
Przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa ogłosił w nocy z czwartku na piątek, że europejscy liderzy podjęli na szczycie w Brukseli decyzję o udzieleniu Ukrainie wsparcia w formie pożyczki w wysokości 90 mld euro na kolejne dwa lata. Zostanie ona sfinansowana ze wspólnego długu, gwarantowanego unijnym budżetem. Udziału w zaciągnięciu tego zobowiązania odmówiły trzy państwa - Czechy, Węgry i Słowacja.
Nie było zgody na wykorzystanie zamrożonych rosyjskich aktywów w celu sfinansowania potrzeb Ukrainy. Kluczowy okazał się sprzeciw Belgii, gdzie zdeponowana jest większość rosyjskich aktywów. Premier de Wever domagał się od innych państw członkowskich bezwarunkowego zabezpieczenia. Nie doszło w tej sprawie do porozumienia.
W piątek nad ranem Merz wyrażał zadowolenie z rezultatów szczytu. Kanclerz mówił o „pragmatycznym i dobrym” rozwiązaniu. Według niego 90 mld euro wystarcza, by pokryć potrzeby militarne i budżetowe Ukrainy na najbliższe dwa lata. „Ten sygnał jest kluczowy dla zakończenia wojny” – ocenił.