Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Tu doszło do rosyjskiego sabotażu. Poseł PiS zdumiony tym, co zobaczył na miejscu. WIDEO

Na miejscu rosyjskiego sabotażu w pobliżu przystanku kolejowego PKP Mika nie było już dziś polskich służb. Był za to... samochód na białoruskich rejestracjach i osoby, które twierdziły, że są zagranicznymi dziennikarzami. Pytały o... Putina. "Nie można tak tego zostawić" - pisze poseł Sebastian Łukaszewicz, który widział całą sytuację osobiście.

W ostatnim czasie na polskich torach doszło do aktów dywersji. Dwóch Ukraińców współpracujących z rosyjskimi służbami w sobotę wysadziło fragment toru na trasie kolejowej Warszawa – Dorohusk w miejscowości Mika na Mazowszu (pow. garwoliński). W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb na Lubelszczyźnie (pow. puławski) pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej.

Poseł Sebastian Łukaszewicz (PiS) pojechał dziś na miejsce dywersji - w pobliże przystanku PKP Mika. I mocno się zaskoczył.

- Zajechaliśmy na miejsce ruskiego sabotażu w ramach interwencji poselskiej i zastaliśmy tam: samochody na białoruskich tablicach, podejrzanych ludzi podających się za “włoskich dziennikarzy” i wypytujących o to co sądzimy o Putinie, zerwaną policyjną taśmę i absolutny brak służb na miejscu - napisał poseł, publikując nagranie.

Na żywo zobaczyliśmy dramatyczną niekompetencje Rządu w tej kluczowej dla naszego bezpieczeństwa sprawie. Nie można tak tego zostawić.

– podkreślił Łukaszewicz, któremu na miejscu towarzyszyli posłowie Dariusz Stefaniuk i Michał Moskal.

Źródło: niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane