Jako prezydent Warszawy udzielę patronatu Paradzie Równości - zapewnił w rozmowie z tygodnikiem „Wprost” kandydat PO na prezydenta stolicy Rafał Trzaskowski. No tak, to bardzo ważna decyzja, bo w Warszawie nie ma ważniejszych problemów niż pochody homoseksualistów. Co ciekawe, Trzaskowski próbuje umniejszać swoją wcześniejszą współpracę z Hanną Gronkiewicz-Waltz, a nawet atakuje wciąż przecież ważnego polityka Platformy Obywatelskiej.
Trzaskowski przypomina, że od dwóch lat chodzi.... na marsze homoseksualistów.
Zapowiada, że jeśli zostanie prezydentem Warszawy, udzieli patronatu Paradzie Równości. Tymczasem sama Platforma nie ma określonego zdania co do regulowania związków partnerskich. Jedni posłowie deklarowali zajęcie się tym tematem – oczywiście zaraz po wyborach - innego zdania był ich szef, Grzegorz Schetyna.
Pytany, co jeszcze pod jego rządami zmieni się w Warszawie, polityk podkreśla, że po etapie dużych inwestycji infrastrukturalnych przyszedł czas na zmiany, które sprawią, że to miasto będzie przyjazne, że będzie się tu po prostu fajnie żyło". Czyli za jego partyjnej koleżanki było źle! Ale to był dopiero wstęp do ataków na HGW.
Chcę być prezydentem Warszawy, bo chcę zmieniać moje miasto, a to sporo pracy, która potrwa. Chcę być wiarygodny w polityce, a wiarygodność zdobywa się tylko skutecznie realizując swoje zapowiedzi
- podkreśla Trzaskowski.
Trzaskowski opowiada też w rozmowie z "Wprost" o kulisach ogłoszenia swej kandydatury.
"Był to efekt mojej wielogodzinnej rozmowy z Grzegorzem Schetyną. Doszliśmy do wniosku, że nie możemy dłużej stać z boku i dawać się okładać kontrkandydatom z lewa i z prawa. Musimy przejść do ofensywy" - mówi polityk PO.
Trzaskowski wyraźniej odciął się od HGW mówiąc, że nie ma "zbyt bliskich kontaktów" z obecną prezydent Hanną Gronkiewicz-Waltz. Twierdzi, że przekonywał ją, by stawiła się przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji. "Niestety, nieskutecznie" - podkreśla polityk.