"Sprawa ta ma niezwykle emocjonalny kontekst polityczny. A polityka nie jest domeną sądów, a polityków. Niezależnie od poglądów sądu na ten temat, odcinając się od wszelkich tematów politycznych, kwestie te nie zostały poddane ocenie w tym postępowaniu" - rozpoczął uzasadnianie postanowienia sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Dariusz Łubowski.
Sędzia Łubowski zaznaczył, że właściwość sądów ogranicza się wyłącznie do oceny aspektów prawnych sprawy.
- W sprawie należało ocenić, czy opisany w ENA czyn stanowi przestępstwo w rozumieniu prawa polskiego i nie zachodzą okoliczności prawne wyłączające odpowiedzialność karną ściganego - usłyszeli zgromadzeni w sali rozpraw.
Sędzia przypomniał, że czyn, za który ścigany jest Ukrainiec, został dokonany w trakcie trwającej od 2014 roku "krwawej i ludobójczej napaści Rosji na Ukrainę". - Należy przypomnieć, że tylko w latach 2014-2021 poległo kilkanaście tysięcy rosyjskich żołnierzy, zatem wojna nie zaczęła się w 2022 roku - mówił Łubowski.
Wysadzenie Nord Stream nie było bezprawne - orzekł sąd
"A jaka to jest wojna z punktu widzenia Ukrainy?" - postawił pytanie sędzia i kontynuował: - Czy działania militarne mieszczą się w kategorii wojny sprawiedliwej? Sięgnąć należy do fundamentów prawa międzynarodowego i prawa wojny. Przypomnieć trzeba prawną koncepcję wojny sprawiedliwej.
Sędzia Łubowski powoływał się na historyczne opracowania, uznające wojnę za ostateczność, a jej prowadzenie słuszne tylko w obronie obrony ojczyzny i zaprowadzenia pokoju.
Wszystkie te warunki niewątpliwie spełnia Ukraina w walce z rosyjską agresją i ludobójstwem. Ukraińscy żołnierze i wszyscy działający w ramach Sił Zbrojnych Ukrainy, także sił specjalnych, albo na zlecenie sił specjalnych, nie mogą być uznawani za terrorystów i sabotażystów, albowiem realizując wszelkimi sposobami cel, jakim jest obrona ich ojczyzny, osłabiają wroga. Wysadzenie infrastruktury krytycznej dowolnego państwa w czasie pokoju przez wrogie służby czy grupy terrorystyczne są sabotażem, natomiast tego rodzaju działania podejmowane w czasie wojny, ale wojny sprawiedliwej, obronnej, na infrastrukturze krytycznej agresora, nie są sabotażem, a działaniem militarnym o charakterze dywersji, które w żadnym razem przestępstwami być nie mogą.
– powiedział orzekający w tej sprawie sędzia.
Sędzia Łubowski powiedział wprost: jeżeli to Ukraina i jej siły specjalne zorganizowały wysadzenie Nord Stream, to jej działania nie były bezprawne.
- Przeciwnie, były uzasadnione, racjonalne i sprawiedliwe. Działanie w ramach wojny sprawiedliwej należy uznać za kontratyp wyłączający odpowiedzialność karną. Ściganemu przysługuje tzw. immunitet funkjonalny, który przysługuje w związku z działaniem w imieniu państwa ukraińskiego i nie ustaje wraz z zakończeniem funkcji. Czyn ten, ze względu na swój urzędowy charakter, przypisany może być jedynie państwu ukraińskiemu, na rzecz którego działał - dodał sędzia.
Sąd uznał, że jeśli to rzeczywiście Ukraina była organizatorem tego aktu dywersji, to wyłącznie państwo ukraińskie, a nie Wołodymyr Ż., może ponosić odpowiedzialność za to zdarzenie.
Mocne uzasadnienie! Sąd: Niemcy współfinansowali agresję Rosji
W ocenie Łubowskiego, gazociągi Nord Stream 1 i 2 należy uznać za infrastrukturę krytyczną wroga Ukrainy - Rosji.
- W konsekwencji zniszczenie tych rosyjskich gazociągów i pozbawienia miliardów euro wypłacanych przez Niemcy za pompowany nimi gaz, miało głęboki sens militarny. Bo osłabiło potencjał zbrojny Rosji. Pośrednio państwo niemieckie, kupując gaz z Rosji i transferując miliardy euro w czasie już pełnoskalowej agresji militarnej i znanych już przed tym zdarzeniem, także stronie niemieckiej, aktów ludobójstwa dokonanych przez Rosję na ukraińskiej ludności cywilnej, państwo niemieckie współfinansowało tę agresję. Zachowanie Niemiec było z tego punktu widzenia wrogie wobec Ukrainy - powiedział sędzia Dariusz Łubowski.
Dodał, że oba gazociągi są własnością państwa wrogiego Ukrainie, czyli Rosji. W ocenie sędziego Łubowskiego, poważne wątpliwości budzi również sam niemiecki wniosek - gdyż prawo Niemiec ściśle wskazuje na to, jakie przestępstwa mogą być ścigane i gdzie miałyby być popełnione. W większości niemiecki kodeks karny może być stosowany do czynów popełnionych jedynie na terytorium Niemiec lub na niemieckich statkach wodnych, co w tym przypadku nie miało miejsca, bo zdarzenie działo się na wodach międzynarodowych.
"Niezależnie od tego, kto dokonał wysadzenia gazociągów Nord Stream 1 i 2, to o ile działał w ramach sprawiedliwej wojny obronnej na rzecz Ukrainy, nie popełnił przestępstwa. Państwo niemieckie nie ma juryscykcji do ścigania jakiejkolwiek osoby fizycznej za spowodowanie eksplozji rurociągów i nie miało podstaw do użycia prawa UE, wydając Europejski Nakaz Aresztowania" - podsumował sędzia Dariusz Łubowski.