Wybory parlamentarne na Sri Lance zdecydowanie wygrał sprzyjający Chinom polityczny klan Rajapaksów, umacniając swoją władzę. Opozycja ostrzega przed ryzykiem autokracji.
Obóz polityczny, któremu przewodzą prezydent Gotabaya Rajapaksa i premier Mahinda Rajapaksa, zagwarantował sobie niemal pełnię władzy zdobywając 2/3 mandatów w 225-osobowym parlamencie – wynika z ogłoszonych w piątek rano oficjalnych rezultatów głosowania. Kontrolowany przez Rajapaksów Front Ludowy Sri Lanki (SLPP) i szersza koalicja Ludowy Sojusz Wolności Sri Lanki (SLPFA) mogą liczyć w sumie na 150 parlamentarnych foteli.
Może im to umożliwić dokonanie zmian w konstytucji, powiększających uprawnienia prezydenta kosztem kompetencji premiera i innych instytucji państwa. Opozycja ostrzega przed ryzykiem autokracji, jeśli do tego dojdzie.
Analitycy wskazują, że tak zdecydowane zwycięstwo Rajapaksów będzie oznaczało wzmocnienie strategicznego sojuszu azjatyckiego kraju z Chinami i szerszy strumień napływających na Sri Lankę chińskich inwestycji. Może także przynieść dalszą militaryzację, ograniczanie wolności słowa oraz swobód obywatelskich – co niepokoi stanowiące jedną czwartą ludności mniejszości etniczne.
W środowym głosowaniu wzięło udział 75 proc. z ponad 16 mln uprawnionych obywateli Sri Lanki. Wybory były wcześniej dwukrotnie przekładane z powodu pandemii koronawirusa. Uważa się, że władze wyspy w dużej mierze powstrzymały rozprzestrzenianie się zarazy. Na Sri Lance od początku pandemii zarejestrowano 2839 zakażeń i 11 zgonów. Zasługę za to przypisywali sobie w kampanii wyborczej bracia Rajapaksowie.