Dziś rano na trasie kolejowej Warszawa-Dęblin doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Jak podaje TV Republika, maszynista wyhamował pociąg tuż przed wielką wyrwą w torach. Wczoraj, ok. godziny 21.00 policja otrzymała informację o eksplozji w tamtym rejonie, a na torach, jak podaje stacja, był ułożony długi przewód elektryczny ciągnący się do pobliskiego parkingu.
Wielu komentatorów w sieci oskarżało rząd o brak reakcji na to wydarzenie. W końcu po godzinie 16:00 głos zabrała rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka.
Sprawę bada policja i prokuratura. Na ten moment brak podstaw, by mówić o celowym działaniu osób trzecich. Apelujemy o rozwagę. Spekulacje mogą wywoływać niepotrzebne emocje i poczucie zagrożenia. Przekazujmy wyłącznie potwierdzone informacje.
– napisała. W odpowiedzi na ten komunikat komentatorzy piszą wprost, że tory nie mogły rozpaść się same.
W temacie uszkodzenia torów w pow. garwolińskim informujemy:
— Karolina Gałecka (@K_Galecka) November 16, 2025
Sprawę bada @PolskaPolicja i prokuratura.
Na ten moment brak podstaw, by mówić o celowym działaniu osób trzecich.
Apelujemy o rozwagę. Spekulacje mogą wywoływać niepotrzebne emocje i poczucie zagrożenia.… pic.twitter.com/SZN3W3F2hy
To zaskakujące, biorąc pod uwagę fakt, że starosta powiatu garwolińskiego Iwona Kurowska mówi wprost, że od służb otrzymała informację, że doszło do aktu sabotażu.
„Po stwierdzeniu uszkodzonej szyny na jednym z torów, na miejscu pracują służby. Zespół techniczny zarządcy infrastruktury przystąpi do naprawy, jak tylko służby zakończą swoją pracę. Okoliczności zdarzenia będą wyjaśnione między innymi przez komisję kolejową” - poinformowały z kolei PKP Polskie Linie Kolejowe.