Wiceminister sprawiedliwości odniosła się do tortur, jakie stosowane były wobec księdza Michała Olszewskiego i dwóch urzędniczek. Jak stwierdziła, to "narracja polityczna". Dodała, że co prawda kajdanki (tym bardziej zespolone) nie powinny być stosowane zawsze, ale w tym przypadku chodzi o bezpieczeństwo.
Opinią publiczną wstrząsnęły doniesienia o tym, jak w pierwszych godzinach po zatrzymaniu i przez pierwsze dni pozbawienia wolności traktowano zatrzymanego na polecenie prokuratury Adama Bodnara duchownego - ks. Michała Olszewskiego. Telewizja Republika ujawniła, że równie skandalicznie traktowane są dwie zatrzymane urzędniczki - Urszula i Karolina.
Tymczasem wiceminister sprawiedliwości Maria Ejchart twierdzi, że dramat księdza i dwóch urzędniczek to "narracja polityczna, a nie faktyczny opis sytuacji". Przy okazji stwierdziła, że Zbigniew Ziobro miał mówić, że "więzienie to nie sanatorium". Ale nie tylko to bulwersuje.
Ejchart stwierdziła, że w przypadku zarówno ks. Michała Olszewskiego, jak i aresztowanych urzędniczek, sędzia penitencjarny nie dopatrzył się naruszenia prawa, a "sytuacja została szczegółowo sprawdzona". Dlaczego więc urzędniczki traktuje się jak osoby niebezpieczne?
To jest status specjalny, który nie ma nic wspólnego - jak to jest czasem przedstawiane - ze statusem osoby niebezpiecznej. W tym przypadku mamy do czynienia z osobami podejrzewanymi o bezprawne wydatkowanie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, którego jednym ze źródeł jest praca więźniów. Mało tego, wśród celów tego funduszu jest pomoc postpenitencjarna, która ma wspierać byłych więźniów już na wolności. To wszystko oznacza, że osoby, o których mówimy, mogą być narażone na ataki, którym ma zapobiegać właśnie "szczególna ochrona".
- Kajdanki, zwłaszcza tego rodzaju, powinny być zakładane tylko wtedy, gdy jest to konieczne. I moim zdaniem ich stosowanie powinno być nie zasadą, a wyjątkiem. Z całą pewnością jednak chodzi o bezpieczeństwo tych osób, a pamiętajmy, że w momencie, gdy człowiek trafia do więzienia, to państwo ponosi za niego pełną odpowiedzialność - stwierdziła.