"Nie ma równych i równiejszych wewnątrz klubu KO i na pewno będą wyciągnięte konsekwencje wobec Romana Giertycha" - zapowiedziała wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Aleksandra Gajewska. Giertych nie przyszedł na głosowania w sprawie projektów aborcyjnych i teraz... może zostać ukarany.
Sejm nie zgodził się w piątek na odrzucenie w pierwszym czytaniu czterech projektów ustaw dotyczących aborcji – dwóch Lewicy i po jednym KO i Trzeciej Drogi. W związku z tym projekty trafiły do dalszych prac w komisji nadzwyczajnej. Wszyscy zastanawiali się, jak zagłosuje Roman Giertych, który kiedyś był obrońcą życia, a teraz reprezentuje ugrupowanie opowiadające się za zabijaniem dzieci nienarodzonych.
Co zrobił Giertych? Po prostu... nie przyszedł na głosowanie. I niewykluczone, że poniesie tego konsekwencje.
- Nie jestem rzeczniczką dyscypliny w partii - powiedziała Aleksandra Gajewska, twierdząc, że nie wie, jaka była konkretna przyczyna nieobecności Romana Giertycha w Sejmie.
Znam tylko narrację taką ogólną, natomiast jeżeli chodzi o nasze stanowisko w tym zakresie, to myśmy mieli dyscyplinę wprowadzoną, wszyscy byliśmy zobowiązani do obecności i wzięcia udziału w głosowaniu i tak, jak nie ma równych i równiejszych w PiS, tak nie ma równych i równiejszych wewnątrz klubu KO i na pewno będą wyciągnięte konsekwencje wobec Romana Giertycha. Rzeczniczka Izabela Mrzygłocka na pewno taki proces przeprowadzi bardzo rzetelnie i zostaną wyciągnięte wobec niego konsekwencje
"Nie jestem ja od tego, żeby to rozstrzygać, natomiast jestem absolutnie przekonana, że wszyscy powinniśmy być wtedy na sali i głosować w sprawie przekazania tych projektów do komisji nadzwyczajnej" - stwierdziła dalej wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.