Krytykował "Reset", pisał o "zamachu na Macierewicza", startował z list SLD a teraz jako pracownik mediów próbuje rozliczać Wojskowe Biuro Historyczne. Przypominamy, kim jest Łukasz Maziewski, który zajął się sprawą WBH w swoim artykule w serwisie o2.
- 93,5 mln zł. Tyle kosztowało osiem lat pracy Wojskowego Biura Historycznego kierowanego przez pana doktora Sławomira Cenckiewicza. Jego pensja wynosiła zaś ok. 10 tys. zł miesięcznie. Do tego służbowy samochód. Łącznie zarobił około miliona złotych - napisał Łukasz Maziewski w serwisie o2.pl.
Dużo? Internauci mają wątpliwości, jak na to, czym zajmuje się WBH i jak ważna to instytucja.
I spoko jak na źródła, które wyszły stamtąd. Jestem zadowolony z mapy Kuklińskiego.
— Andrzej Kopiaski (@Nerds697898151) January 26, 2024
10 koła też spoko.
10k brutto?
— Jan Ziaja (@JanZiaja2) January 26, 2024
To są śmieszne pieniądze na takim stanowisku
Łukasz Maziewski, jak pisaliśmy na Niezalezna.pl, był jednym z najbardziej zdeklarowanych krytyków serialu "Reset" pokazującym prorosyjską politykę Donalda Tuska. Maziewski zamieścił na Twitterze post zawierający fragmenty wywiadu Lecha Kaczyńskiego dla Reutersa - wyrwane z kontekstu cytaty miały pokazać, że to... Kaczyński był zwolennikiem "resetu". Wpis Maziewskiego udostępniali czołowi politycy Platformy Obywatelskiej, na czele z Radosławem Sikorskim.
Maziewski nie tylko krytykował rząd PiS, ale także... sugerował, że mógłby zorganizować zamach na Antoniego Macierewicza. - Gdybym miał milion dolarów… kupiłbym Bugatti EB 110, wspomagałbym schroniska dla zwierząt, zorganizowałbym zamach na Antoniego Macierewicza. Serio - napisał swego czasu.
Jak pisaliśmy na Niezalezna.pl, Maziewski był skazany za zniesławienie zastępcy komendanta głównego policji nadinsp. Kamil Bracha oraz Centralnego Biura Śledczego Policji, napisał też książkę razem z byłym oficerem WSI. W przeszłości kandydował też z list SLD w wyborach samorządowych.