- W czasie II wojny światowej polscy burmistrzowie stanowili kluczową grupę urzędników w aparacie administracyjnym „Generalnego Gubernatorstwa”. Wspólnie z niemieckimi starostami i burmistrzami kształtowali politykę lokalną i byli
w znacznym stopniu zaangażowani w prześladowania i mordowanie polskich i europejskich Żydów - czytamy już na wstępie zapowiedzi wydarzenia.
Sama książka Rossolińskiego-Liebe ma rzekomo stanowić "nieodzowną podstawę do badań nad samorządami lokalnymi w okresie Holocaustu".
A już za dwa tygodnie w "Domu 🇵🇱-🇩🇪" prezentacja książki:
— Anonimowy Dyplomata (@ADyplomata) November 7, 2025
"Polscy burmistrzowie i Holocaust".
"Wspólnie z niemieckimi starostami i burmistrzami (...) byli w znacznym stopniu zaangażowani w prześladowanie i mordowanie polskich i europejskich Żydów". @ipngovpl pic.twitter.com/OQEUic8LUa
Zakłamywanie historii zamiast reparacji
Prezentacja książki odbędzie się w Domu Polsko-Niemieckim. To projekt finansowany przez niemieckie ministerstwo kultury, który ma być elementem "polityki pamięci". W ten sposób, jak twierdzą twórcy, Niemcy chcą "upamiętnić ofiary niemieckiej okupacji w Polsce w okresie drugiej wojny światowej".
W 2024 roku jego powstanie deklarował kanclerz Olaf Scholz. Miał to być element, który zastąpi reparacje wojenne. Ówczesny szef niemieckiego rządu twierdził, że będzie on "widocznym znakiem przeciwko zapomnieniu oraz przestrogą na przyszłość".
To wtedy też pojawiła się koncepcja pomniku w Berlinie, który miał upamiętniać pomordowanych przez Niemców Polaków. Po wielkich słowach okazało się, że nasi sąsiedzi postawili w stolicy 30-tonowy głaz narzutowy. Choć jeszcze mówi się, że obiekt jest tylko "tymczasowy" to pojawiają się już głosy niemieckich polityków, że w sumie jest on "godny", a zmiana nie jest konieczna.
