Odpowiadając na pytanie o możliwość wykluczenia Rosji z Rady Bezpieczeństwa ONZ stały przedstawiciel Polski przy ONZ prof. Krzysztof Szczerski przyznał, że zmiana architektury tego gremium jest procesem, „który długo trwa” i aby do niej doszło potrzebny jest „przełom”. Jako warunek podstawowy wskazał rozstrzygnięcie militarne konfliktu za naszą wschodnią granicą na korzyść Ukrainy.
W Warszawie rozpoczęła się dzisiaj 8. edycja Kongresu 590 „Przestrzenie Wolności”. Podczas dwudniowego wydarzenia na 4 scenach odbywają się liczne debaty ekspertów poświęcone 10 obszarom tematycznym. W jednej z debat otwarcia, poświęconej skutkom rosyjskiej agresji na Ukrainie, zatytułowanej: „Jak wojna zmienia świat” uczestniczył stały przedstawiciel Polski przy ONZ Krzysztof Szczerski oraz były ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce Robin Barnett. Rozmówcy w swoich wystąpieniach podkreślali, że w ten pełnoskalowy konflikt zaangażowane jest bezpośrednio państwo będące stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, co sprawia, że wobec tej wojny żaden kraj nie może pozostać obojętnym. Starali się również odpowiedzieć na pytanie: w jaki sposób starcie Rosji i Ukrainy zmienia architekturę bezpieczeństwa globu?
- Ten konflikt (…) jest o tyle wyjątkowy, że jego reperkusje są dostrzegane na całym świecie. To jest konflikt, który terytorialnie jest ograniczony, ale co do skutków, w konsekwencji jest konfliktem globalnym już teraz, nawet, jeśli uczestniczy w nim tylko agresor – Rosja i broniąca się Ukraina
- tłumaczył ambasador Szczerski.
Zaznaczył, że konflikt ten ma zarówno konsekwencje polityczne, jak i ekonomiczne. – Dołożył się ten konflikt do tego co nazywamy kryzysem kosztów życia, dlatego, że w jego wyniku wzrosły ceny energii, wzrosły ceny żywności. Świat pogrążył się w kolejnym cyklu inflacji, która zagraża zadłużeniu wielu krajów, więc rzeczywiście skutki ekonomiczne (tej wojny) są globalne – powiedział.
Jak zauważył, mamy obecnie do czynienia z próbą podważenia konstrukcji systemu bezpieczeństwa opartego o Narody Zjednoczone i o Radę bezpieczeństwa ONZ, ponieważ „jednym z gwarantów pokoju, który miał być opiekunem pokoju na świecie jest jego burzyciel, agresor”. - To każe zadać pytanie o podstawy formalno-prawne tego całego systemu – stwierdził.
Podkreślił wagę tego, co trwający na Ukrainie konflikt „nauczył” społeczność międzynarodową. - Nauczył nas dwóch fundamentalnych rzeczy. Po pierwsze nauczył nas tego, że nie można się uzależniać i pokładać nadziei na stabilizację w kraju agresywnym, w kraju imperialnym. Wszyscy ci, którzy się uzależnili od Rosji przez te ostatnie lata dzisiaj gwałtownie próbują się z tych więzów imperialnej „miłości” wyzwolić. Ten konflikt nauczył tego, przed czym my żeśmy przestrzegali, że nie można liczyć na to, że imperialna Rosja będzie dla kogokolwiek gwarancją stabilności i bezpieczeństwa - wyjaśnił.
- Po drugie, ten konflikt nauczył świat, jak ważny jest nasz region; że nasz region nie jest „drugą Europą”, nie jest „gorszą Europą”, nie jest jakąś „marginalną Europą”, a naprawdę przyszłość świata w sensie geopolitycznym rozgrywa się w tej części Europy. Ta część Europy jest tym „rowem tektonicznym” geopolityki i tutaj jakiekolwiek „tąpnięcie” przynosi skutki globalne. Bezpieczeństwo i stabilność tego regionu, jest dla całego świata kluczowa, bo tu właśnie ma miejsce jeden z kluczowych geopolitycznych podziałów świata, akurat na naszej zachodniej półkuli
- dodał Szczerski.
Dyplomata odniósł się m.in. pytania o możliwość wykluczenia Rosji z Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz innych gremiów międzynarodowych. Jak tłumaczył, „przebudowa Rady Bezpieczeństwa będzie możliwa pod warunkiem, że Rosja tę wojnę przegra”, bo jeśli bez takiego rozstrzygnięcia militarnego „zasiądziemy do stołu rozmów z Rosją, to konsekwencją tego będzie trwanie Rosji, jako jednego z mocarstw świata, bo z nią trzeba będzie ułożyć się w sprawie jakiegoś kompromisu w tej wojnie”. Zaznaczył, że zmiana architektury Rady Bezpieczeństwa jest procesem, „który długo trwa” i aby do niej doszło potrzebny jest „przełom”, dzięki któremu spośród 5 państw gwarantujących sobie „de facto nawzajem status mocarstwa” (…) „pozostałe cztery musiałyby chcieć tej zmiany dokonać”.
- Dzisiaj świat zaczyna dzielić się na „kluby”. G20 to nie jest jedyny klub, który istnieje. Jest grupa BRICS, jest grupa G7, ale jest wiele innych podgrup i ugrupowań na świecie. (…) Te grupy wytwarzają sobie różne tożsamości, także wobec ich relacji z tymi głównymi graczami, z tymi pięcioma mocarstwami. Są kluby bliższe Chinom, są kluby bliższe Rosji, są kluby bliższe Zachodowi. Ja uważam, że warto walczyć o to, żeby pozostała jakakolwiek platforma uniwersalna, taka, która te grupy regionalne będzie w stanie połączyć w jeden system, przynajmniej po to, żeby móc dyskutować
- przekonywał Szczerski.
Odpowiadając na pytanie dotyczące nieuchronności konfliktu pomiędzy mocarstwami, także w kontekście sytuacji w Azji i rosnących aspiracji Chin, prof. Szczerski stwierdził, że nie żyjemy w świecie, w którym nie można dokonywać podziału na „Zachód i całą resztę”. – Dzisiaj świat ma wiele biegunów i w tym świecie musimy się nauczyć funkcjonować. (…) Ten konflikt, który wybuchł dzisiaj na Ukrainie, ta agresja rosyjska, nie jest wynikiem mechaniki w stosunkach międzynarodowych, tylko faktu decyzji politycznej, którą podjęło przywództwo rosyjskie, że pójdzie drogą imperialną, drogą agresji; że nie uzyska i nie chce wchodzić w sferę rozmów czy w sferę pewnego porządku relacji międzynarodowych, gdzie możemy dyskutować i prowadzić normalne relacje dwustronne. Rosja uznała, że należy swojego interesu dochodzić drogą siłową, imperialną agresją. To jest wybór Rosjan i przywódcy rosyjskiego a nie rzecz nieunikniona. Pytanie, jak ta sytuacja rozegra się na terenie Azji, to jest pytanie otwarte – zaznaczył.
Zdaniem dyplomaty, dzisiejszego świata nie można też dzielić na „europejski” i „pacyficzny”. Zwrócił uwagę na „głęboką przebudowę architektury Bliskiego Wschodu”.
- To jest kolejna rzecz, która się właśnie uruchamia - ogromne zmiany polityczne, jakie zachodzą dzisiaj w konstelacji relacji międzypaństwowych na Bliskim Wschodzie. Z tego też wyłoni się zupełnie nowy świat, już bardzo niedługo. To będzie kolejny punkt, w którym może dojść nagle do zmian, które wpłyną na cały bieg spraw międzynarodowych
- ocenił ambasador Krzysztof Szczerski.