- Od miesięcy obserwujemy próby omijania przepisów prawa, Konstytucji, ustaw, rozporządzeń, a wszelkie bezprawne decyzje rząd tłumaczy przy pomocy opinii prawnych. Ostatnie miesiące udowodniły, że w Polsce funkcjonują prawnicy, którzy są w stanie napisać opinię na każdy temat i zgodną w pełni z oczekiwaniami określonych grup politycznych. To dowód na kompletną degradację intelektualną i etyczną pewnych prawników – mówi "Gazecie Polskiej" prezes TK Julia Przyłębska.
W marcu br. Sejm podjął uchwałę, w której uznał, że Mariusz Muszyński, Justyn Piskorski i Jarosław Wyrembak nie są sędziami Trybunału Konstytucyjnego. Jednak ani Konstytucja, ani regulamin Sejmu, ani inny akt prawny nie przyznają posłom prawa do kwestionowania kompetencji orzeczniczych sędziów TK. Jak Pani ocenia tę decyzję większości parlamentarnej?
Sejm, podejmując taką uchwałę, przede wszystkim pokazał swoją bezsilność. W sposób oczywisty, rażąco bezprawnie naruszył obowiązujący w Polsce konstytucyjny trójpodział władzy. Nie można w ten sposób wpływać na funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego. Przede wszystkim uchwała nie jest źródłem prawa powszechnie obowiązującego. Ponadto należy wyraźnie podkreślić, że wszelkie procedury dotyczące funkcjonowania Trybunału są dokładnie określone w Konstytucji. W związku z tym instytucje, które realizują postanowienia uchwały, naruszają ustawę zasadniczą. Jeszcze raz podkreślam, że w Polsce obowiązuje trójpodział władzy i wzajemne kontrolowanie się przez organy władzy może się odbywać wyłącznie w sposób i na zasadach uregulowanych w ustawie zasadniczej. Sejm nie ma żadnego prawa, żadnych kompetencji, aby w jakikolwiek sposób oceniać czy recenzować prace Trybunału Konstytucyjnego. Zadziwiające jest to, że są również prokuratorzy, którzy traktują tę uchwałę jako źródło prawa, ponieważ to oznacza, że albo nie znają obowiązujących przepisów, albo świadomie je łamią, gdyż to nie jest kwestia interpretacji. Przepisy są jasne.
Jednak skutkiem tej uchwały jest sytuacja, w której Rządowe Centrum Legislacji (RCL) odmawia publikowania orzeczeń TK w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski”.
Artykuł 190. Konstytucji RP wyraźnie stanowi, że wyroki Trybunału Konstytucyjnego podlegają niezwłocznej publikacji w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski” lub w organie urzędowym, w którym akt normatywny był ogłoszony. Sejm, rząd, czy inne organy nie mają kompetencji do recenzowania tychże wyroków, natomiast mają obowiązek je opublikować. Oprócz przepisów Konstytucji przytoczę również wypowiedź prof. Stanisława Biernata, b. sędziego TK, który uznawany jest za autorytet wśród przedstawicieli obozu władzy. W rozstrzygnięciu z 2016 roku wskazał on, że „Konstytucja nie przewiduje żadnego trybu kontroli czy też wzruszenia orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego z uwagi na wady proceduralne”. „Ani sam Trybunał, ani żaden organ zewnętrzny nie może uchylić ani zmienić kończącego postępowanie orzeczenia wydanego przez skład orzekający, nawet gdyby orzeczenie to zostało wydane na podstawie przepisów, które później zostały ocenione jako niezgodne z Konstytucją” – czytamy dalej.
Jak wygląda dialog między Trybunałem Konstytucyjnym a Rządowym Centrum Legislacji?
Rządowym Centrum Legislacji kierują obecnie pani Joanna Knapińska, pani Monika Salamończyk i pan Robert Brochocki. Dotychczas zgodnie z obowiązującą procedurą jako prezes TK wydawałam zarządzenie o opublikowaniu wyroku, a dokumenty były wysyłane do RCL. Gdy orzeczenia nie były publikowane, kilkakrotnie monitowałam, ponaglałam RCL. Później, gdy problem zaczął narastać, poprosiłam o przytoczenie przepisów, na podstawie których nie są publikowane orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego – bez odpowiedzi. Doszliśmy do takiej sytuacji, w której gdy w Trybunale wydawane jest orzeczenie, jednocześnie kierownictwo RCL otrzymuje informację, że w razie jego nieogłoszenia w stosownym publikatorze dopuszczają się naruszenia prawa.
Czy wówczas przychodzi jakaś odpowiedź z RCL?
Nie. Między organami władzy zazwyczaj jest tak, że gdy któraś ze stron nie ma argumentów, wtedy nie udziela odpowiedzi.
Orzeczenie Trybunału, nawet jeśli nie zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw, obowiązuje. Stwierdził tak sam Trybunał Konstytucyjny w uzasadnieniu wyroku z 2016 roku, a składowi orzekającemu przewodniczył wówczas Andrzej Rzepliński.
To jest kolejny dowód na to, jak rzeczywiście traktują zasady państwa prawa osoby związane z obozem rządzącym. Już nawet nie próbuje się tworzyć pozorów praworządności. Takiej sytuacji nie było od transformacji ustrojowej w 1989 roku. Przyznam, że trudno mi nawet przytoczyć przykłady z zagranicy tak rażącego i jawnego łamania obowiązujących przepisów przez polityków i kierownictwo RCL. W Polsce obowiązuje Konstytucja, Polska jest też członkiem Unii Europejskiej, a mimo to pewne siły polityczne próbują kierować państwem, całkowicie wyrzucając je poza granice praworządności.
Sejm w marcowej uchwale zwrócił uwagę, że w związku z sytuacją w Trybunale Konstytucyjnym, 15 lutego 2023 roku Komisja Europejska podjęła postępowanie przeciwnaruszeniowe w stosunku do Polski. Zdaniem KE, TK nie wypełnia znamion niezależnego sądu w rozumieniu art. 19 TUE. Czy instytucje europejskie mają prawo oceniać pracę polskiego TK?
Zachęcam do zapoznania się z obowiązującymi przepisami. Przepisy zarówno polskiej Konstytucji, jak i traktaty europejskie nie dają żadnych kompetencji Komisji Europejskiej do recenzowania pracy Trybunału Konstytucyjnego. Takie zaangażowanie władz europejskich w wewnętrzną sytuację w Polsce motywowane było wyłącznie politycznie, czego dowodem jest sprawa środków z Krajowego Planu Odbudowy. Przez lata tłumaczono polskim władzom, że środki nie mogą być wypłacone bez spełnienia warunków KE, w tym tzw. kamieni milowych. Okazuje się, że po zmianie rządu nie trzeba było zmieniać żadnych ustaw, a środki z KPO i tak zostały odblokowane.
W uchwale sejmowej stwierdzono również, że wyroki wydane przy udziale sędziów „nieuprawnionych” do orzekania nie wywołują skutków prawnych. Z naszych wyliczeń wynika, że chodzi o prawie sto orzeczeń. Wśród nich są te dotyczące m.in. wyższości prawa krajowego nad prawem unijnym, odmowy świadczenia usług ze względu na wolność sumienia i religii usługodawcy, a także wyroki w sprawie wysokości świadczeń emerytalnych, rent, kwestie dotyczące aresztów tymczasowych czy egzekucji prowadzonych z nieruchomości. Jakie skutki dla obywateli wywołałaby próba unieważnienia tych wyroków?
Dziękuję za zwrócenie uwagi na to, jak istotnymi sprawami na przestrzeni ostatnich lat zajmował się TK, ponieważ to burzy narrację o tym, że Trybunał nie pracuje lub działa wyłącznie na polityczne zlecenie. Unieważnienie tych wyroków miałoby katastrofalne skutki dla milionów Polaków. Odebrano by im nabyte prawa, fundując im w to miejsce anarchię. Dla przykładu jeżeli ktoś faktycznie bezprawnie doprowadziłby do unieważnienia wyroku w sprawie wysokości świadczeń emerytalnych czy rent, to wywołałoby to chaos w sposobie wyliczania tych świadczeń. Nagle okazałoby się, że seniorzy dostaną dużo niższe świadczenia, które nie starczą na przeżycie całego miesiąca. Trzeba wyraźnie podkreślić, że takie działanie jest instrumentalnym wykorzystywaniem obywateli do brutalnej partyjnej rozgrywki. Ci, którzy teraz cieszą się z tych igrzysk politycznych, organizowanych przez obóz rządzący, za chwilę sami zaczną odczuwać ich konsekwencje. Jeżeli władza raz dostanie przyzwolenie na oczywiste naruszanie prawa, to będzie to robiła przy każdej następnej okazji, a żyjemy w trudnych czasach. Wojna jest tuż za naszymi granicami.
Wielu polityków obozu rządzącego twierdzi, że także funkcje prezesa TK sprawuje osoba „nieuprawniona”. Z kolei w uchwale napisano, że „nawet jeśli przyjąć do wiadomości zdarzenie faktyczne wadliwego powołania” Pani na funkcję prezesa TK, to Pani kadencja powinna się zakończyć w grudniu 2022 roku.
Po pierwsze, w dniu, w którym pan prezydent Andrzej Duda powoływał mnie na stanowisko prezesa TK, nie obowiązywał przepis o 6-letniej kadencji prezesa TK. W związku z tym przytaczanie przepisów, które zaczęły obowiązywać w terminie późniejszym, jest niepoważne. Natomiast jeżeli chodzi o opinie na temat prawidłowości powołania mnie na stanowisko prezesa TK, to część polityków twierdzi, że w procesie nie podjęto wymaganej prawnie uchwały Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK, jednak obowiązujące wówczas przepisy wyraźnie stanowiły, że uchwałą Zgromadzenia jest sam akt wyboru. Mówiąc prościej: głosy oddawane przez sędziów przyjmują formę uchwały. Dopiero później wprowadzono zasadę, że po głosowaniu należy podjąć jeszcze jedną uchwałę. W związku z tym po raz kolejny mamy dowód na rażące braki z zakresu wiedzy prawniczej u osób wygłaszających ex cathedra, że nie dopełniono jakichś procedur przy wyborze prezesa TK.
Jednocześnie koalicja rządząca jest też przekonana, że w mocy pozostają uchwały w sprawie wyboru sędziów TK: Romana Hausera, Andrzeja Jakubeckiego i Krzysztofa Ślebzaka, którzy nie zostali zaprzysiężeni przez prezydenta.
Procedura wyboru tych osób na stanowisko sędziego TK była dotknięta nieusuwalną wadą prawną. Stwierdził to Sejm w stosownych uchwałach, zanim osoby te złożyły ślubowanie przed Prezydentem RP. Nie zostały zatem spełnione dwie konieczne przesłanki do objęcia stanowiska sędziego TK. Poza tym osoby te nie zwróciły się do prezydenta o odebranie od nich ślubowania, a więc uznały, że nie zostały wybrane przez Sejm. Nigdy też nie stawiły się w Trybunale, aby orzekać. A jeden z tych panów równolegle orzekał w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Jeżeli ktoś uważa, że jest sędzią TK, to jednocześnie nie może orzekać w NSA. Dodatkowo przepisy dotyczące statusu sędziów TK z 2016 roku wyraźnie stanowią, że stosunek służbowy sędziego TK nawiązuje się po złożeniu ślubowania i stawieniu się sędziego w Trybunale w celu podjęcia obowiązków. Wówczas prezes TK przydziela mu sprawy i stwarza warunki umożliwiające wykonywanie obowiązków. Ci panowie nigdy tych procedur nie dopełnili. Natomiast sędziowie, których część sceny politycznej niesłusznie i obraźliwie określa mianem „dublerów”, zostali wybrani przez Sejm, złożyli ślubowanie przed Prezydentem, stawili się w Trybunale i potwierdzili swoją gotowość do orzekania. Orzekanie zostało im uniemożliwione przez prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, który równocześnie jednak przydzielił im pokoje i zaczął wypłacać wynagrodzenie. Te działania przeczą narracji o tym, że sędziowie powołani zostali z naruszeniem procedur.
Nie tylko uchwały zyskały w ostatnich miesiącach dużą popularność w naszym kraju, ale także opinie prawne, które wykorzystywane są do legitymizowania działań rządu.
Od miesięcy obserwujemy próby omijania przepisów prawa, Konstytucji, ustaw, rozporządzeń, a wszelkie bezprawne decyzje rząd tłumaczy przy pomocy opinii prawnych. Ostatnie miesiące udowodniły, że w Polsce funkcjonują prawnicy, którzy są w stanie napisać opinię na każdy temat i zgodną w pełni z oczekiwaniami określonych grup politycznych. To dowód na kompletną degradację intelektualną i etyczną pewnych prawników, uchodzących w niektórych środowiskach za autorytety. Władza ustawodawcza następnie powołuje się na te pseudoopinie i uważa, że stanowią one podstawę funkcjonowania demokratycznego państwa prawa. Uzupełniając ich wiedzę, informuję, że w Konstytucji opinie prawne nie są wymienione jako źródła prawa.
Nie tylko Sejm czy państwowe instytucje roszczą sobie prawo do opiniowania pracy TK. Bartłomiej Sienkiewicz niedługo po objęciu stanowiska szefa resortu kultury i dziedzictwa narodowego stwierdził, że wyrok TK w sprawie mediów publicznych „nie ma jakiejkolwiek doniosłości prawnej” i on nie będzie go stosował.
Naruszenie prawa w tej sytuacji jest tak oczywiste, że nie wymaga szerszego komentarza. Natomiast warto też zwrócić uwagę na styl przekazania tamtej wiadomości. Pan minister poinformował, że nie wykona orzeczenia TK, za pośrednictwem mediów społecznościowych. Nie zdecydował się nawet wyjść do mediów i odpowiedzieć na pytania dziennikarzy.
Czy jest szansa na znalezienie kompromisu ze stroną rządową?
Rząd musiałby uznać, ze złamał zasady praworządności i wycofać się z bezprawnych działań. Mam nadzieję, że wreszcie dojdzie do otrzeźwienia w obozie władzy i zacznie ona działać w granicach obowiązujących przepisów.
Można odnieść wrażenie, że do nacisków na TK dołączył także Rzecznik Praw Obywatelskich, który będzie wycofywał swój udział w sprawach przed Trybunałem, jeżeli w składzie orzekającym znajdzie się osoba „nieuprawniona”. Jak Pani to skomentuje?
Postawa Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Marcina Wiącka różni się od postawy na przykład ministra prof. Adama Bodnara. Pan Rzecznik składał wnioski o wyłączenie sędziów, podnosił kwestie dotyczące ich wyborów, ale nie ogłaszał ex cathedra, że będzie negował prace TK. W związku z tym nie można postawić znaku równości między działaniami RPO i działaniami instytucji rządowych.
Przejdźmy do nowych przepisów o TK, które chce wprowadzić koalicja rządząca. Nie jest tajemnicą, że w procesie ich tworzenia uczestniczyli ludzie związani z Fundacją im. Stefana Batorego, Stowarzyszeniem Sędziów Polskich Iustitia, Stowarzyszeniem Sędziów Themis, Stowarzyszeniem Prokuratorów Lex Super Omnia, Fundacją Wolne Sądy i Akcją Demokracja. Jak Pani ocenia zaangażowanie tych środowisk w próbę przemodelowania TK?
Jestem przerażona tym, że tak poważne zmiany w funkcjonowaniu organu konstytucyjnego chcą przeprowadzać ludzie, którzy mają tak poważne braki w wiedzy prawniczej. Jeszcze bardziej szokuje fakt, że nowe przepisy są firmowane przez byłych sędziów TK. To jedyna odpowiedź, której mogę udzielić na to pytanie.
Obóz władzy chce nie tylko unieważniać wyroki TK, ale również kwestionuje status blisko 3 tys. sędziów sądów powszechnych. Jaki skutek dla obywateli będzie miało takie działanie?
To już wywiera określone skutki. Niezgodnie z prawem jeden sędzia podważa status drugiego. Obserwujemy anarchizację prawa, która dotknie wszystkich obywateli. Ci sędziowie orzekali w najróżniejszych sprawach: karnych, rozwodowych, o podział majątków, dotyczących wpisów na przykład do Krajowego Rejestru Sądowego... Co z wyrokami tych sędziów? Jeżeli chodzi o sprawy karne, to skutkiem demontażu wymiaru sprawiedliwości może być to, że skazani na więzienie będą masowo opuszczali zakłady karne, bo ktoś podważa status sędziego, który rozpatrywał ich sprawę. Znowu też trzeba podkreślić, że Konstytucja nie daje politykom kompetencji w zakresie decydowania o tym, kto może orzekać, a kto nie.
Spodziewa się Pani, że któraś z instytucji unijnych lub międzynarodowych zareaguje na próbę demontażu przez władze polskiego wymiaru sprawiedliwości?
Odpowiem w ten sposób: gdy po raz pierwszy do naszego kraju zawitali członkowie Komisji Weneckiej uważanej przez część środowiska politycznego za autorytet w zakresie prawa, poziom niekompetencji tych ludzi naprawdę robił wrażenie. Co więcej, w przygotowanej opinii nie stwierdzono naruszeń prawa, a wskazano, że problem należy rozwiązać politycznie. W związku z tym nie spodziewam się, że jakakolwiek instytucja europejska poważnie zainteresuje się sytuacją w Polsce, skoro w kwestiach politycznych – ich zdaniem – problem został rozwiązany. Ponadto osobom broniącym Konstytucji i legalizmu nie stwarza się forum, na którym moglibyśmy uargumentować swoje opinie. Jako przykład przytoczę sytuację, która miała miejsce w związku z organizacją debaty na Uniwersytecie Humboldtów w Berlinie. Wówczas prof. Biernat przywoływany wcześniej uniemożliwił mi udział w tej debacie. Podobnych zdarzeń było więcej. Tak wygląda wolność słowa według środowisk określających siebie jako „demokratyczne”.
Znane są plany euroentuzjastów dotyczące centralizacji Unii Europejskiej. W tej sytuacji szczególnie istotna będzie rola TK, który oceni zgodność propozycji urzędników z polską konstytucją. Czy uderzanie w autorytet Trybunału może być spowodowane również próbą nacisku na organ w sprawie przekazywania kolejnych kompetencji do Brukseli?
Oczywiście. Są siły polityczne, które chcą zamienić Trybunał w organ całkowicie podporządkowany obozowi rządzącemu. Wiele osób chciałoby, aby TK w żaden sposób nie przeszkadzał władzy i legitymizował wszystkie jej decyzje, tak jak kiedyś usankcjonował zabranie pieniędzy Polaków z Otwartych Funduszy Emerytalnych i przeniesienie ich do ZUS-u tylko dlatego, że rządowi brakowało pieniędzy w budżecie. Musimy wyraźnie podkreślać, że zdobycie mandatu od społeczeństwa do rządzenia nie daje przyzwolenia na bezkarność. Obóz, który uzyskał wystarczające poparcie od narodu, aby sprawować władzę, musi nadal działać w granicach prawa, a jeśli chce to prawo zmieniać, to również musi się to odbywać zgodnie z ustalonymi procedurami. Stąd też takie organy jak niezależny TK są niezbędne dla funkcjonowania demokratycznego państwa prawa.
Wróćmy jeszcze na chwilę do kwestii związanych z Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Z naszych informacji wynika, że prowadzi on poważne postępowanie dotyczące stosowania tortur w Polsce. Chodzi m.in. o sprawę b. ministra Mariusza Kamińskiego.
To są bardzo ciężkie zarzuty i każda poważna i szanująca się władza powinna zrobić wszystko, aby wykazać, że są one bezpodstawne, jeżeli faktycznie takie są. Proces powinien być transparentny. Oskarżani powinni odpowiedzieć na każde pytanie, przedstawić całą sprawę i dowody na jej poparcie. Żyjemy w świecie, w którym prawa człowieka są istotą naszego funkcjonowania. Jeżeli władza bagatelizuje tak poważne zarzuty lub nie jest zainteresowana przejrzystym śledztwem wyjaśniającym wszystkie okoliczności, wówczas przyczynia się do niszczenia naszego dorobku cywilizacyjnego. To jest bardzo niebezpieczna sytuacja.
Art. 128 Kodeksu karnego mówi, że kto przemocą dąży do obalenia konstytucyjnego organu państwa podlega karze pozbawienia wolności do lat 20. Czy Pani zdaniem są w Polsce politycy, którzy powinni usłyszeć ten zarzut?
Proszę wybaczyć, ale nie odpowiem teraz na to pytanie. Nagonka na pracę Trybunału i poszczególnych sędziów jest tak intensywna od kilku lat, że w tej chwili wolę nie udzielać odpowiedzi. Możemy wrócić do tego tematu po zakończeniu mojej kadencji w TK.
Państwo to prawo, a prawo to państwo. W którym momencie bytu państwowego jesteśmy, jeżeli w tak ostentacyjny sposób łamane są obowiązujące przepisy?
To jest trudne pytanie, na które nie ośmielę się odpowiedzieć. Gdybym to zrobiła, to najprawdopodobniej sama bym się przeraziła swojej odpowiedzi.
Jakie plany ma Pani po zakończeniu swojej kadencji w TK?
Odpoczynek. Nie mam żadnych ambicji politycznych. Na przestrzeni ostatnich miesięcy pojawiały się informacje, że ja czy ktoś z mojej rodziny chętnie powalczymy w przyszłości o miejsca w europarlamencie. Oczywiście te doniesienia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Jedyne plany, jakie mam, to spędzanie czasu z najbliższymi i odpoczynek. Być może wykorzystam ten czas także na napisanie wspomnień.
Zmieniamy się dla Was! Ekscytująca jesień w TV Republika 🔥
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) August 29, 2024
Jak będzie wyglądać jesienna ramówka? Zobaczcie sami! 🥳#włączprawdę #TVRepublika pic.twitter.com/sDEhBrHfQI