Od dłuższego czasu obserwujemy napiętą atmosferę w koalicji rządzącej pod wodzą Donalda Tuska. W jej skład wchodzi również Polska 2050, której przewodniczącym jest (ale prawdopodobnie nie będzie ponownie) Szymon Hołownia.
Skupiając się jednak stricte na relacji Szymon Hołownia - reszta koalicjantów, sytuacja nie jest łatwa. Marszałek Sejmu nie chciał uczestniczyć w podważaniu wyników wyborów prezydenckich, kiedy to Karol Nawrocki zwyciężył z Rafałem Trzaskowskim. Zapowiedział wówczas, że nie zamierza przeszkadzać w organizacji zaprzysiężenia nowej głowy państwa. I tak też się stało.
To - patrząc z perspektywy czasu - utrudniło szansę na dalszą współpracę Hołowni z ekipą Donalda Tuska. Kolejnym przykładem było piątkowe głosowanie w Sejmie. Izba nie przyjęła wniosku Lewicy o odrzucenie w pierwszym czytaniu prezydenckiego projektu ustawy o zapewnieniu budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Wyniki głosowania pokazały wprost - obóz rządzący jest podzielony. Hołownia, jak i wielu polityków z jego frakcji, głosowało inaczej niż większość ekipy 13 grudnia. I to nakręciło spiralę krytycznych pod jego adresem wypowiedzi.
Hołownia ma na siebie inny plan?
Z najnowszych medialnych ustaleń wynika, że... marszałek Sejmu ma na siebie inny plan. I nie jest to nic, co wpisuje się w działania typowo polityczne.
Niemiecko-szwajcarski portal Onet pisze dziś rano o tym, że Szymon Hołownia od kilku miesięcy ma prowadzić starania o otrzymanie posady komisarza ONZ w Genewie. Precyzując - Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców.
Co ciekawe, niedługo po publikacji, polityk potwierdził doniesienia w obszernym wpisie na platformie Facebook. Opublikował on list, w którym przekazał, że w ten piątek złożył aplikację „w publicznym naborze ogłoszonym przez Sekretarza Generalnego ONZ Antonio Guterresa na funkcję Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR)”.
„Nigdy wcześniej Polaka nie było w takim miejscu w strukturach ONZ, a temat wsparcia humanitarnego znam lepiej, niż politykę, bo zajmowałem się nim dwa razy dłużej, rozwijając moje fundacje na całym świecie. Te dwa lata nauczyły mnie zaś budować więź między państwami. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, jak ważne byłoby dodanie do tego ogromnego wyzwania polskiej i szerzej – wschodniej i północnoeuropejskiej perspektywy”
– czytamy.
"Nikim politycznie nie będę"
Dodał, że właśnie z tego względu, tak wdzięczny jest „Prezydentowi RP, i Premierowi RP, i wicepremierowi, ministrowi Spraw Zagranicznych, za jednoznaczne poparcie i za to że – wiedząc że to duża rzecz dla Polski - tak bardzo w ostatnich dniach zaangażowali się w tę sprawę, uruchamiając osobiste kontakty, i całą naszą dyplomatyczną maszynę”.
W jego ocenie - szanse na dziś „nie są wielkie”, gdyż - jak zaznaczył - „ONZ to skomplikowany, nieprzewidywalny świat”. „Jednak tydzień temu, gdy zaczynaliśmy ten proces, nie było ich wcale. A mi – przyznam – po całym tym szambie, przez które przeszedłem, radość daje myśl, że mógłbym znów znaleźć się tam, gdzie można znów skupić się na języku, który znam z mojego »poprzedniego« życia, a który rozumie każdy człowiek, niezależnie od poglądów, wyznania, języka, czy koloru skóry: języka chleba, opatrunku, przytulenia, nadziei” - zaznaczył.
„Proszę, byście mi kibicowali. Niezależnie od tego, co i gdzie będzie – czy będzie to praca z UNHCR z uchodźcami w Gazie, Grecji czy Bangladeszu, czy też praca przy kolejnej akcji z naszym Stowarzyszeniem Polska 2050 przy kolejnej jadłodzielni na Pradze, czy projekcie dla seniorów, zapewniam Was, że będziemy w tym wszystkim razem. Nie ma znaczenia, czy będę wicemarszałkiem Sejmu, zwykłym posłem, (...) nikim politycznie nie będę”
– dodał marszałek Sejmu.
Dalej czytamy: „Możecie mieć pewność, że zawsze – na Wasze wezwanie – dołączę do akcji i pozostanę »waszym Szymonem«, wdzięcznym, że mógł Was spotkać, zachwyconym Waszą determinacją i dobrem, które udało się Wam ocalić w sercach. Jesteście największym sukcesem mojego życia (po Uli, Mani i Eli, musicie mi to wybaczyć”.