Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Bodnar wystraszył się procesu. Sędzia Przygucki: Zamknięto mi drogę dochodzenia sprawiedliwości

Zniesławienie sędziego przez ministra? Być może tak uznałby sąd, gdyby Adam Bodnar nie schował się za senatorskim immunitetem. Przeciwko niemu wystąpił sędzia Jacek Przygucki, który liczył na inny werdykt głosowania w Senacie. - To przecież premier Donald Tusk mówił, że „uczciwi nie mają się czego bać ". Pan senator Bodnar miałby możliwość bronienia swoich racji przed sądem, a ja swoich. Wówczas to sąd by orzekł, kto miał rację - mówi nam.

57 senatorów zagłosowało we czwartek przeciw pociągnięciu Adama Bodnara do odpowiedzialności karnej. Tym samym Senat nie wyraził zgody na pozbawienie go immunitetu senatorskiego.

Wniosek trafił pod głosowanie za sprawą sędziego Jacka Przyguckiego, który przez Bodnara został odwołany z funkcji prezesa Sądu Okręgowego w Suwałkach.

Jak w kilkudziesięciu innych przypadkach, i tu minister Bodnar argumentował to brakiem konsultacji z samorządem sędziowskim przy powołaniu na stanowisko, a także podpisaniem listy poparcia dla kandydata na członka Krajowej Rady Sądownictwa. Niedługo po tym sędzia zdecydował się na wystąpienie na drogę prawną.

- Nieuchylenie immunitetu zamyka mi drogę dochodzenia sprawiedliwości

- ocenia w rozmowie z niezalezna.pl sędzia Przygucki. Szerzej odnosi się do głosowania oraz konfrontuje ze słowami Bodnara w Senacie, bo - jak słyszymy - „padło wiele nieprawdy”.

- Senator sprawozdawca powiedział między innymi, że zlekceważyłem komisję i nie przyjechałem na jej posiedzenie. Tymczasem rzeczywiście zostałem powiadomiony kilka dni wcześniej o posiedzeniu komisji, ale było to "powiadomienie" bez wskazania, że mogę brać w niej udział - mówi.

Dodaje, że wówczas orzekał cały dzień, zaś sama jego obecność nie przyczyniłaby się do jakiejkolwiek zmiany. Podnosi też, że na komisji jak i podczas posiedzenia w Senacie, kłamliwie przedstawiono powody, dla których został odwołany z funkcji prezesa sądu.

- Adam Bodnar i senator sprawozdawca eksponowali, że byłem siedem lat na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości i w tym czasie - pod koniec mojej delegacji - zostałem Prezesem sądu. Nie wiem dlaczego fakt pracy w ministerstwie jest czymś obciążającym, skoro i dzisiaj duża część sędziów - w tym ze stowarzyszeń sędziowskich - była i jest w Ministerstwie Sprawiedliwości i to na eksponowanych stanowiskach. Do tego wszystkiego były już sędzia Waldemar Żurek został nowym ministrem sprawiedliwości

podkreśla sędzia.

Odnosząc się do złożonego podpisu na liście poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa, przyznaje:

„listę poparcia podpisałem jako sędzia - nie jako urzędnik. Nikt na mnie nie wpływał. Uważam, że uczestniczyłem w legalnej procedurze. Nie mam uwag co do legalności obecnej KRS i nie mam tu sobie nic do zarzucenia”.

Wraca do odwołania z funkcji prezesa sądu: „milczeniem pominięto uchwałę Zgromadzenia SSO w Suwałkach, które wyraziło kilka dni przed posiedzeniem kolegium wolę, bym nadal pełnił funkcję Prezesa. Pomimo to, minister mianował nowego prezesa, po „niby konsultacji” z samorządem sędziowskim. Nie dodał w tym wszystkim, że wybrana przez niego osoba dostała zaledwie cztery głosy „za” na szesnaście, podczas gdy drugi kandydat dostał 14/16 i… nie został wybrany. Właśnie tak minister Bodnar „słuchał” sędziów - słyszymy.

Wytyka kolejną manipulację byłemu szefowi MS:

"z ust senatora Bodnara padło, iż co prawda dopuszcza łaskawie, że mogłem wystąpić o czyn z art. 212 Kodeksu karnego, ale jego zdaniem powinno się powyższych naruszeń dochodzić w drodze podstępowania cywilnego - o ochronę dóbr osobistych. Nie dodał jednak, że taki pozew - o czym musi wiedzieć - skierowałem już w styczniu bieżącego roku do Sądu Okręgowego, ale sprawa leży bez biegu”.

Powtarza na koniec, że nieuchylenie immunitetu Bodnarowi zamyka drogę dochodzenia sprawiedliwości.

- To przecież premier Donald Tusk mówił, że „uczciwi nie mają się czego bać ". Pan senator Bodnar miałby możliwość bronienia swoich racji przed sądem, a ja swoich. Wówczas to sąd by orzekł, kto miał rację - podsumowuje.

Stowarzyszenie "Aequitas": Minister pomówił sędziego

W sprawie głos zabrało też Ogólnopolskie Zrzeszenie Sędziów „Aequitas”.

"Jeśli Minister Sprawiedliwości pomówi, zniesławi Was w piśmie urzędowym, nie popełni przestępstwa, bo przecież realizuje on swoje prawne obowiązki" - rozpoczynają obszerny wpis, w którym na czynniki pierwsze rozłożyli dziesiątki odwołań prezesów sądów przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.

Źródło: niezalezna.pl