Jeżeli Tusk miota tego rodzaju oskarżenia i wyraźnie jest wyprowadzony z równowagi to znaczy, że zdaje sobie sprawę, że Platforma Obywatelska przegra kolejne wybory z rzędu - oznajmił w rozmowie z red. Tomaszem Sakiewiczem na antenie Telewizji Republika kandydat do PE z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Adam Bielan. Polityk odniósł się w ten sposób do zarzutów, które wygłosił premier pod adresem śp. Lecha Kaczyńskiego.
"Z panem Putinem spotykałem się równie często jak Lech Kaczyński! Jak Lech Kaczyński! Proszę milczeć!" - wykrzykiwał z sejmowej mównicy w czwartek premier Donald Tusk. Dzień wcześniej oznajmił, iż chce powołania komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich w Polsce. Nietypowe zachowanie polityka odpowiedzialnego za reset z Rosją było tematem rozmowy w "Politycznej Kawie" na antenie Telewizji Republika.
Marek Balt z Lewicy oznajmił, że "nie wie, co panu premierowi Tuskowi przyszło do głowy", że rzucał takimi oskarżeniami. Wskazał jednak na sytuację z byłym sędzią Tomaszem Szmydtem, który uciekł z Polski do Białorusi i tam prosi o azyl. Oznajmił, iż sprawa jest bardzo poważna, ponieważ polskie służby podejrzewają, że sędzia-zdrajca był szpiegiem wschodnich reżimów. Według niego, "potrzebna jest komisja, która wyjaśni rosyjskie wpływy w Polsce".
Na uwagi prowadzącego rozmowę Tomasza Sakiewicza, że PiS już wcześniej przygotował taką komisję, a to na mocy decyzji obecnego rządu została ona rozwiązana odparł, że tamten organ był... "sądem kapturowym" wymierzonym w Donalda Tuska. Po przypomnieniu politykowi, iż podstawowa wersja komisji została zmieniona i jej członkowie nie mieli możliwości pozbawiać polityków pozycji, zrzucił winę na... emocje.
"Emocje były na tyle duże, że postanowiono nie kontynuować działalności tej komisji. Odwołano członków tej komisji"
Balt oznajmił też, że "idiotą jest ten, kto myśli, że tylko w (...) jednej frakcji politycznej, czy w jednej rodzinie politycznej Rosja ma wpływy w Polsce". Jak stwierdził, "rosyjskie wpływy mogą być bardzo różne". - Mogą być realizowane poprzez polityków z innych krajów, mogą być realizowane poprzez wpływy biznesmenów, którzy robią interesy na Białorusi i w Rosji, albo w krajach trzecich, przez które Rosja dzisiaj próbują omijać sankcje- powiedział.
"W Polsce jest potrzebna bardzo merytoryczna, bardzo uczciwa komisja, która wyświetli te wszystkie wpływy i możliwe zagrożenia dla Polski"
Kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego Adam Bielan przyznał, że decyzję o utworzeniu komisji ds. wpływów rosyjskich w Polsce rząd kierowany przez jego partię podjął zbyt późno. Mówiąc o składzie możliwego organu stwierdził, iż z pewnością "od parytetów politycznych ważniejsi są kandydaci" - czy faktycznie badaniem działań Kremla się zajmują, czy reżimowi sprzyjają.
"Jeśli chodzi o same słowa Donalda Tuska, to możemy powiedzieć jedno: nie było w ciągu ostatnich dwóch dekad w polskiej polityce na funkcji premiera osoby, która zrobiłaby więcej dla rozbudowania wpływów rosyjskich, niż Donald Tusk"
Bielan podkreślił, że to w czasie rządów Tuska m.in. uprawiana była polityka resetu oraz, że to wówczas, polskie służby specjalne współpracowały z rosyjskimi odpowiednikami. Zaznaczył też, że w po inwazji na Gruzję nie tylko Tusk sam nie poleciał na zaatakowany kraj, ale jeszcze utrudniał podróż śp. Lechowi Kaczyńskiemu. Przypomniał także, że to dzięki wielu zasługom zyskał przydomek w rosyjskich mediach "nasz człowiek w Warszawie".
Polityk PiS jest zdania, że tak absurdalne oskarżenia, rzucane w tym czasie, są dowodem na to, że lider Platformy Obywatelskiej spodziewa się tego, iż przegra nadchodzące wybory. Jego zdaniem taki wynik będzie spowodowany m.in. rosnącymi kosztami życia Polaków.