Dokładnie polega to na tym, że politycy kierują swój przekaz tylko do tego segmentu wyborców, który i tak na nich zagłosuje. Praktycznie wszyscy politycy grzeszą w taki sposób, chociaż są przekonani, że posługują się językiem zrozumiałym dla każdego wyborcy. Chyba najbardziej przekonany o własnej genialności i uniwersalności był Bronisław Komorowski, rozpieszczony sondażami na poziomie 70 proc. Jak szczęśliwie dla Polaków i smutno dla Komorowskiego się to skończyło, wszyscy wiemy, ale bywają jeszcze ciekawsze historie. Obecna kandydatka na Prezydenta RP z ramienia PO posiada inną cudowną właściwość. Kidawa-Błońska nie potrafi przekonać przekonanych. Brzmi to bardzo złośliwie, zdaję sobie z tego sprawę, ale nic na to nie poradzę, takie są fakty. W kolejnych badaniach sondażowych, zleconych przez media krytyczne wobec PiS, widać jak na dłoni, że Kidawa-Błońska nie potrafi przekonać do siebie elektoratu PO i notuje niższy wynik niż partia, którą reprezentuje. Biorąc pod uwagę, że poparcie to wynosi zaledwie 22–25 proc., trudno przypuszczać, aby Kidawa-Błońska była w stanie zbliżyć się do wyniku 34 proc., jaki Komorowski osiągnął w pierwszej turze wyborów. Przy czym należy pamiętać, że może nie 70 proc., ale jakieś 45–50 proc. poparcia na starcie kampanii Komorowski naprawdę miał. Kidawa-Błońska ze swoim „talentem” do zrażania wyborców musi bardzo się starać, by w ogóle do drugiej tury wyborów wejść.
Zrażanie przekonanych
Publicyści i dyżurni goście odwiedzający studia telewizyjne posługują się schematem analitycznym w formie gry słownej: „przekonywanie przekonanych”. To zjawisko powszechnie występujące w polityce, to i ciężko mieć zarzut do komentujących, że tak często sięgają po „przekonywanie przekonanych”, tak to po prostu wygląda.