Nie pierwszy to raz, gdy wyroki jury okazują się inne od fascynacji zatwardziałych i przygodnych melomanów. Przy okazji – jeszcze w finale prowadzącej udało się przedstawić reprezentanta Stanów Zjednoczonych jako pianistę z Kanady. Doprawdy, ileż można? Miejmy nadzieję, że za pięć lat ten konkurs, najpotężniejsze narzędzie polskiego soft power w świecie, zostanie przygotowany znacznie lepiej. Także pod kątem przypomnienia tragicznych momentów w dziejach polskiej kultury, niszczonej zaciekle w czasie II wojny światowej przez niemieckich barbarzyńców: to oni w 1940 r. wysadzili w powietrze pomnik Fryderyka Chopina w Łazienkach. Czas też pomyśleć, czy języków chińskiego i japońskiego nie uczynić językami konkursu. To narody Azji najbardziej dziś zachwycają się wieszczem polskiej i światowej muzyki.
Zmarnowana szansa
Znamy zwycięzcę XIX Konkursu Chopinowskiego. To Eric Lu – reprezentant USA. Werdykt jury okazał się inny od oczekiwań części publiczności, podzielonej muzyczną miłością choćby do młodej Chinki Tianyao Lyu i reprezentanta Polski, modlącego się przed występami muzyka i matematyka Piotra Pawlaka.