Wybór kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Polski przedłuża się, co powoduje coraz większe zniecierpliwienie wśród sympatyków tego ugrupowania. Pojawiła się nawet nieoficjalnie nowa postać – Lucjusz Nadbereżny, młody prezydent Stalowej Woli.
Ponieważ obecne gremium, które zdecyduje o tym jednym polityku, ma trudności z podjęciem ostatecznej decyzji, proponuję konkurencyjną koncepcję, która bierze pod uwagę nie tylko opinie partyjne. Otóż gremium to powołałoby coś w rodzaju komitetu wyborczego, do którego należą: prezes PiS Jarosław Kaczyński i Patryk Jaki, przedstawiciel prezydenta, oraz dwa autorytety prawicowe – prof. Andrzej Nowak i prof. Ryszard Legutko. Każda z tych osób wytypuje po pięciu kandydatów. Do finału weszłaby piątka, która uzyska największe poparcie. Komitet wyborczy przeprowadzi merytoryczną debatę z kandydatami i podda ich nazwiska pod głosowanie. Osoba, która wygra, staje się kandydatem na prezydenta Prawa i Sprawiedliwości. Czyż to nie jest dobry pomysł?