Ano strzelił trzy bramki w meczu z Belgią w 1982 r. Bohdan Łazuka śpiewał wówczas, że uliczkę zna w Barcelonie, w uliczkę wyskoczy B. Teraz powinien być przesłuchany, by ustalić, co to za uliczka i gdzie B. może chcieć uciec. Po meczu ze Związkiem Sowieckim B. wystąpił w studiu w koszulce CCCP, co wywołało wściekłość kibiców, bo trwał stan wojenny. B. jest fanem zbrodniarza Jaruzelskiego, o którym mówił: „Był największym z Polaków patriotów, jacy żyli w PRL. Na pewno na swój sposób, w swoich czasach, chciał, by Polska była piękna i bogata”. Potem Zbigniew B. stał się mistrzem PR-u. Nie różniąc się mentalnie od innych działaczy PZPN, każde swoje świństwo i brednię przykrywał dawną sławą. Teraz B. ma zarzut, że „działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, wyrządził PZPN szkodę majątkową wielkich rozmiarów w kwocie przekraczającej 1 mln zł”. O sprawie pisał Piotr Nisztor. Jak zareagował na zarzuty Zbigniew B.? Ano jak zawsze PR-em. Ogłosił, że „PiS-owska zemsta na PZPN”. I zaczął molestować w swojej sprawie nielegalnego prokuratora krajowego Korneluka. Co do tego, że będzie to PR skuteczny, nikt raczej wątpliwości nie ma.