To wszystko są już tylko efekty, nieszczęsne pokłosie tego, co się stało na początku lat dziewięćdziesiątych. Tam leży źródło. W zbrataniu w Magdalence, w okrągłostołowym układzie, w wejściu w „deal” z komuchami. A potem w rozmydlaniu pojęć, w tej przeklętej „grubej kresce”, w obściskiwaniu się z „czerwonymi”, w piciu z nimi wódeczek, w tym „o-o-odpieprzecie się od generała”, w owych „ludziach honoru”. Tam leży wielka część tego cyrku haniebnego, który się wydarzył po śmierci Urbana.
Wszystko to zostało stworzone już dawno w michnikowskiej stajni. Pokolenia młodsze, które Urbana nie pamiętały z lat zamordyzmu komunistycznego, z czasów, gdy mordowano księży, a on to wszystko propagandowo opakowywał, tłumaczył, ironizował, odwracał kota ogonem, teraz też łyknęły – jak pelikany rybki podsuwane pod długi, kretyński dziób – zdanka o „wybitnym publicyście” czy „mistrzu pióra”. Wylały się one z tych samych mediów, które wcześniej broniły esbeków, milicjantów, zomoli, czy Jaruzelskiego i Kiszczaka – z Gazety Wyborczej i jej pochodnych. To jest ciągle ta sama śpiewka, wychodząca z tych samych ust, wypływająca z tych samych łamów.
Doszła jeszcze kwestia pochówku na Powązkach. Na tych Powązkach, na których mamy pochowanych bohaterów prawdziwych, ale też łajdaków, zdrajców i morderców. Na tych Powązkach, na których, daleko, gdzieś pod murem, na tzw. Łączce – wrzucano do piachu, do bezimiennych grobów bohaterów podziemia antykomunistycznego. Teraz ich szukamy, dokonujemy ekshumacji, opisujemy ich losy. Przywracamy pamięci. A ów rzecznik rządu z epoki stanu wojennego, z czasów, gdy zamordowano księdza Jerzego Popiełuszkę spocznie na tym samym cmentarzu, choć dla niego Niezłomni wrzucani do dołów na Łączce byli, przypomnijmy, „zwykłymi bandytami”.
I jeszcze jedno przeraża – że dla tych, którzy teraz po nim wzdychają smętnie, nie liczyło się nawet to w jak obrzydliwym stylu Urban funkcjonował publicznie już po roku 1989, jakie bluźnierstwa, czy treści wręcz quasi pornograficzne i wulgarne wypisywał i wydawał w swoich mediach. Czyż już nawet to nie powinno go postawić poza nawias polskiej „dobrej pamięci”?
Ustawianie go na pomniku naprawdę was nie mierzi – was, którzy żegnacie go tak czule?