Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę

Test na kondominium

Wszyscy jesteśmy na skraju wytrzymałości psychicznej, chociaż z różnych powodów. Jednym się wydaje, że możliwe jest powstrzymanie zachodu i wschodu słońca przy pomocy foliowych rękawiczek i biustonosza przerobionego na maseczkę, innym – że ten idiotyzm musi się skończyć. Co do jednego zgadzają się wszyscy – tak chorej sytuacji nie było nigdy, nie licząc czasów wojen.

W takim razie kiedy, jeśli nie teraz, Polska może sobie pozwolić na bycie Polską? Jestem najsurowszym recenzentem własnej publicystyki, dlatego przypomnę, że pisałem o spokojnym podejściu do ewentualnego zabezpieczania w sprawie Izby Dyscyplinarnej wydanego przez TSUE. Tak było, ale czasy też były wyjątkowo spokojne, a na takim tle każdy spektakularny ruch natychmiast staje się trzęsieniem ziemi. Andrzej Duda i całe PiS nie mogli sobie pozwolić w kampanii prezydenckiej na otwartą wojnę z UE, bo na to tylko czekała konkurencja. Dziś sprawy mają się diametralnie różnie i działania polityczne powinny być dostosowane do okoliczności. Po „pandemii” cała Europa zobaczyła, czym jest brukselski kolos na glinianych nogach, notowania Unii spadły na samo dno i to jedna rzecz. Po drugie, w obecnej atmosferze na nikim nie zrobiła wrażenia dymisja Gowina i praktycznie nikt już nie żyje wyborem nowego prezesa Sądu Najwyższego. Mamy wręcz idealne warunki, aby powiedzieć stanowcze „nie” wobec bezprawia TSUE. Naturalnie trzeba to zrobić w sposób prawny, przy pomocy Trybunału Konstytucyjnego, najlepiej serią wyroków, byle szybko. Jeśli w tak komfortowych warunkach dla podejmowania odważnych decyzji pozwolimy się gwałcić, to następne postanowienie zawiesi prezydenta RP, do czego zresztą już się powoli w KE przymierzają. Albo Polska, albo kondominium.