Przed kilkoma dniami Kancelaria Premiera opublikowała zdumiewającą wypowiedź szefa rządu, w której stwierdził, że presja na naszą wschodnią granicę nie jest spontaniczna, lecz jest zorganizowaną akcją służb białoruskich i rosyjskich.
Tym samym potwierdził fakt, który każdy Polak zna od trzech lat, odkąd została uruchomiona akcja „Śluza”, będąca wstępem do agresji na Ukrainę. Gdy Alaksander Łukaszenka z Władimirem Putinem zaczęli przerzucać migrantów i zachęcać ich do destabilizacji rubieży UE, posłowie KO biegali po terenach przygranicznych z pizzą i śpiworami, wyzywali Straż Graniczną od śmieci czy morderców i gremialnie sprzeciwiali się budowie nowoczesnej zapory. Nie od dziś Donald Tusk ma poglądy synkretyczne. Jego motto? Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek.