Gdyby ktoś wątpił w prawdziwość wywodu twórców serialu „Reset”, powinien z uwagą obserwować obecne poczynania lidera opozycji. W odpowiedzi na umieszczenie bandytów z Grupy Wagnera tuż przy polskiej granicy Tusk rzucił absurdalne oskarżenia o rzekomym zamiarze wprowadzenia któregoś ze stanów nadzwyczajnych, a tym samym znacznego odroczenia daty wyborów parlamentarnych.
W istocie o wynik elekcji chodzi i w tym właśnie celu banda zabójców na żołdzie Putina pojawiła się na Białorusi. Dla Putina zmiana władzy w Polsce jest ostatnią szansą na wygranie wojny na Ukrainie. W tym celu wykorzysta wszelkie środki do destabilizacji Polski. Bandziory z Grupy Wagnera nie stanowią dla Polski istotnego niebezpieczeństwa militarnego, pod warunkiem że ich działania o charakterze hybrydowym nie trafią na podatny grunt wśród polityków i mediów w Polsce. Wypowiedzi Tuska na temat wagnerowców rozumieć więc należy jako podjęcie gry z Rosjanami o zmianę wyników wyborów. Nawet data głównego ataku została zasugerowana – 1 października, na kiedy to Tusk organizuje zadymę na tyłach polskich sił strzegących granicy. Kolejny raz dzięki Tuskowi Putin, jak niegdyś caryca Katarzyna, ma zostać arbitrem w polskich sprawach.