Oto przykład świeżej daty: podczas zebrania członków spółdzielni mieszkaniowej pada nazwisko Zbigniewa Ziobry, na co kilkaset osób reaguje wybuchem rechotu. Gen rechotu – poczucia wyższości, nienawiści, pogardy i upokorzenia sympatyków PiS – wszczepiły części Polaków totalna opozycja i liberalno-lewicowe media. Czy jednak po czterech latach sprawowania władzy przez Zjednoczoną Prawicę, która udowodniła, że jest formacją rozsądku, odpowiedzialności i wiarygodności, co znajduje wyraz w rosnącym dla niej poparciu, nie nadszedł już czas traktowania sympatyków obozu rządzącego z pełnym szacunkiem? Gdyby się tak stało, wiele na tym zyskałaby demokracja, a życie społeczne stałoby się normalniejsze i piękniejsze. Bo jeśli jednak rechot będzie kontynuowany, niechybnie potwierdzi się prawda: „Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie”.
Rechot celebrytów, rechot z demokracji
Przy tej czy innej okazji powraca echem niemal powszechny rechot celebrytów, jak ten na wypowiedź Macieja Stuhra o katastrofie smoleńskiej. Podobnych zachowań doświadczamy na różnych imprezach, na których pojawia się aluzja do PiS lub osób związanych z tą formacją.