Mali i średni przedsiębiorcy tworzą 3/4 rodzimego PKB. To 99,8 proc. firm w Polsce i Unii Europejskiej oraz 70 proc. wszystkich miejsc pracy. Jedyne, na co mogą liczyć, to pogarda ze strony takich polityków, jak gwiazda lewicy Anna Maria Żukowska, która określiła sklepikarzy czy piekarzy mianem „biedafirm”.
Teraz wiele „biedafirm” działających od dekad zamyka się, nie mogąc udźwignąć podwyżek na rynku. Niewiele pomagają też działania w ramach Polskiego Ładu, które nie nadążają za drastyczną zwyżką cen produktów, usług, energii czy gazu. Dlatego, szczególnie teraz, warto wsłuchać się w głos przedsiębiorców, aby im pomóc. To ci, z którymi stykamy się najczęściej na bazarze, w budce z warzywami czy osiedlowym kiosku. Pamiętajmy, że w obecnych czasach przedsiębiorca realizuje wyjątkowe powołanie, myśląc o bliźnim, jakich produktów i usług mu dostarczyć, ryzykując prywatnymi oszczędnościami całej rodziny. Bądźmy wdzięczni tym najmniejszym. Jeśli ich zabraknie, na rynku zostaną same monopole bądź zagraniczne wielkie firmy, które pozbawione konkurencji, będą nam sprzedawały artykuły codziennej potrzeby po coraz wyższych cenach.