KSIĄŻKA | ZGODA - rząd i służby Tuska w objęciach Putina Zamów zanim Tusk zakaże tej książki!

Polityka bez moralności

To, co robią Niemcy wobec agresji Rosji na Ukrainie, bywa naprawdę szokujące. Nie mniej niż miotanie się totalnej opozycji.

Jednym z ostatnich przejawów totalnego braku zrozumienia i empatii dla dramatu Ukraińców była decyzja burmistrz Berlina o zakazie używania flag ukraińskich w dniach obchodów zwycięstwa aliantów nad Niemcami w  II wojnie światowej. Dla swoiście pojmowanej „równowagi” Niemcy zabronili używania zarówno symboli rosyjskich, jak i ukraińskich w celu „uniknięcia niepokojów”. To zrównanie w traktowaniu flag zbrodniczego państwa z symbolami narodowymi jego ofiary świadczy jak najgorzej o klasie politycznej Niemiec – ta wojna ich nie dotyka, nie budzi emocji. Jak wiemy, to Niemcy i Francja są najpotężniejszymi hamulcowymi w Europie nałożenia faktycznie uderzających w rosyjską gospodarkę sankcji. Dziś widać, że nie chodzi tylko o robienie z Moskwą interesów. To także – na poziomie odruchu – brak empatii, relatywizowanie zbrodni i w gruncie rzeczy odwrócenie się od Ukrainy jako państwa, a także przekonanie, że to kraj, który powinien przegrać. W imię świętego spokoju berlińczyków czy paryżan. Trudno o wyrazistszy czas demaskujący politykę europejską jako – w istocie – pozbawioną wymiaru etycznego wypadkową egoizmów sytych i pysznych. To oczywiście oznacza prędzej czy później kres takich elit – nie da się prowadzić polityki bez moralności. Jesienią 2010 roku zwrócił na to uwagę Jarosław Kaczyński, wysyłając list do wszystkich ówczesnych europosłów i ambasadorów państw Zachodu. „W życiu potrzebne są przyjaźnie, a w polityce – sojusze. Przyjaźni nie buduje się poprzez egoizm, sojuszy zaś nie cementuje się przez zapominanie o sojusznikach. (…) Polski publicysta, Juliusz Mieroszewski (…), pisał na emigracji, że aby polityka była skuteczna, musi być najpierw moralnie słuszna”.

Jarosław Kaczyński pisał wtedy to, co dziś jest oczywistą oczywistością – a apelował 12 lat temu o to, by elity europejskie podjęły wreszcie twardą politykę wobec Rosji: „Neoimperialna polityka zagraniczna Moskwy nie budzi kontrreakcji ze strony największych politycznych rozgrywających w Europie i Ameryce. Zacieśnianie bilateralnej współpracy największych państw europejskich z Rosją, podyktowane względami ekonomicznymi, niesie ze sobą poważne konsekwencje polityczne i zmniejsza znaczenie Unii Europejskiej”. Lider PiS wzywał wtedy do przyzwoitości w polityce międzynarodowej. „Tę starą prawdę chciałbym zadedykować głównym aktorom dzisiejszej międzynarodowej sceny politycznej. Należy respektować interesy nie tylko największych, ale też średnich i małych państw. Należy wrócić do standardów i obyczajów, które były dla wielu ludzi i narodów podstawą wiary w lepszy świat. Należy odkurzyć drogowskazy wartości w polityce międzynarodowej” – apelował. 

Jak na ten list wtedy zareagowali politycy POstkomuny? Przywołajmy jeden tylko głos – przykładowo. Prawa ręka Donalda Tuska, wówczas minister w kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego, natychmiast w mediach orzekł, że list ten „szkodzi” polityce zagranicznej polskiego państwa i że „oczekuje”, iż zostanie wycofany… Odrażająca (nie mniej niż dziś) propaganda Platformy współgrała z propagandą Kremla i dbała z nadzwyczajną gorliwością o rosyjskie interesy. 

Przypominam ten list i to, co działo się po jego opublikowaniu, bo niewiele się od tego czasu zmieniło. Wprawdzie dziś politycy PO mają pełne usta frazesów o „przeciwstawianiu się” Rosji, ale w sferze faktów robią to, co zwykle. Charakterystycznym przykładem jest ich reakcja na zaproponowaną i prowadzoną przez rząd Mateusza Morawieckiego akcję outdorową #stopRussianow, która w państwach zachodniej Europy ma budzić sumienia wobec barbarzyństwa, jakiego dopuszcza się Rosja na Ukrainie. Billboardy są już obecne w większości stolic europejskich i budzą duże zainteresowanie. Ale politycy totalnej opozycji prześcigali się w krytyce – że pieniądze wydane na kampanię powinny zostać przekazane na bezpośrednią pomoc Ukraińcom, że to trwonienie publicznych pieniędzy itp. itd. Premier Ukrainy w ostatnich dniach podziękował premierowi Polski za tę akcję – uznając, że jest ona bardzo potrzebna jego walczącemu krajowi. Polska zdaje egzamin z solidarności i moralności w imponujący sposób – zarówno zwykli Polacy, jak i instytucje państwa czy samorządy. Kompromitująco, jak dotychczas, oblewają ten test historii nasi zachodni sąsiedzi. A wewnętrzni Moskale, współczesna targowica czy totalna opozycja (jak zwał, tak zwał)? Ich świat runął. Na razie plączą się, nie wiedząc jeszcze, gdzie teraz będzie ta klamka, której warto się czepiać. A w takiej „polityce” moralność tylko przeszkadza. 


 

 



Źródło: Gazeta Polska

 

Joanna Lichocka