Za swoje poglądy Seibt znalazła się pod obserwacją niemieckiego rządu i niemieckich służb. Właśnie poprosiła w USA o azyl polityczny. Twierdzi, że jak wróci do Niemiec, to zostanie aresztowana. Azyl raczej otrzyma, bo w Europie czasy takie, że za słowa można trafić do więzienia.
Wiceprezydent J.D. Vance mówił już w lutym w Monachium o zagrożeniu wolności słowa na Starym Kontynencie i absurdalnym prawie w niektórych krajach. Mówił o cenzurze w Europie, a prawo nazywał „orwellowskim”. Wiceprezydent miał rację i Naomi Steib jest tego potwierdzeniem.