Miłosierdzie, jak każda wzniosła idea, bywa jednak niekiedy błędnie rozumiane, wypaczane, wykrzywiane. Istnieją bezdroża miłosierdzia i wręcz jego patologie: jest utożsamiane z tolerancją wobec zła, brakiem etycznych wymagań, z przekreślaniem sprawiedliwości, pobłażliwością itd. Jednym z utrwalonych błędnych i szkodliwych przekonań jest przeświadczenie, że obiekty naszego miłosierdzia znajdują się zawsze gdzieś daleko: są to osoby bezdomne, uchodźcy itp. Łatwo się taką biedą wzruszać. Tymczasem pierwszym i najważniejszym wyzwaniem są biedy moje i moich bliskich. Jakie to są biedy? I w jaki sposób moja lepsza część ma sobie radzić z tym, co we mnie i u moich bliskich słabe, niedoskonałe, trudne?