10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Kościół zniszczy się sam?

Międzynarodowa Organizacja Mediów Katolickich (SiGNIS) z dumą ogłosiła, że filmem roku zostało dzieło Agnieszki Holland pt. „Zielona granica”. Owa organizacja to naprawdę potężny byt, zrzeszający przedstawicieli z ponad 140 krajów, hołubiona przez aktualne władze Watykanu. Nie jest to zresztą jedyny wyraz uznania, z jakim spotkał się ten film ze strony ludzi Kościoła.

Jeszcze ważniejszą nagrodą była ta, którą wręczono Holland na festiwalu Tertio Millennio, a którą można uznać już wprost za gest samej Stolicy Apostolskiej. Obserwując tego typu „gesty”, ciężko nie złapać się za głowę. Nie chodzi tu nawet o postać samej reżyserki, skrajnie nienawidzącej Kościoła i właściwie walczącej z każdym jego przejawem (pomijając oczywiście nagrody, które od niego dostaje). To akurat dobrze, że Kościół, w przeciwieństwie do lewicy, jest w stanie otworzyć się na dzieła twórców, którzy są od niego dalecy albo wręcz mu wrodzy. Problemem jest sam film. Nagrodę dostaje dzieło toporne, agresywne, przesadzone, warsztatowo niechlujne. Jego jedyną wartością może być kontekst polityczny i możemy śmiało założyć, że to za niego Holland otrzymała wyróżnienie. Watykan i środowiska katolickie nagradzają więc film, który z obrony granic własnego państwa robi nowy holocaust (co przyznaje sama reżyserka), który oparty jest na kłamstwach, rosyjskich fejkach i manipulacjach (do czego przyznało się środowisko związane z Holland, czyli „GW”), który należy traktować jako wsparcie hybrydowego ataku Putina na Zachód. Więcej, pseudoidealizm tego dzieła tylko pogarsza sytuację migrantów, pokazując kremlowskiemu dyktatorowi, że jego działania przynoszą efekt. Jak ponuro współgra to z innymi wyczynami obecnej administracji Watykanu, jeśli chodzi o zadziwiające milczenie bądź zaskakujący symetryzm, gdy mowa o wojnie w Ukrainie. Co następne? Nagroda dla dokumentu, który pokaże tragedię córki Dugina, już wcześniej rzewnie opłakiwaną przez papieża? Patrząc na to wszystko, trudno nie pomyśleć, że dziś największym zagrożeniem dla Kościoła są jego obecni zwierzchnicy.

 



Źródło: Gazeta Polska

Dawid Wildstein