Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Wojciech  Mucha
21.10.2025 12:00

Epitafium dla barda

Podobno każde pokolenie ma swoich bardów. Jeśli to prawda, to dla mojego był nim niewątpliwie śp. Andrzej Kołakowski, o którego śmierci dowiedzieliśmy się w niedzielę wieczorem.

I tak jak każdy z bardów śpiewa o rzeczach w danym czasie najistotniejszych, tak i autor „Epitafium dla majora Ognia” czy „Rozstrzelanej armii” poświęconej majorowi Zygmuntowi Szendzielarzowi „Łupaszce” dotarł do mnie w czasie specyficznym. Był dla nas – ludzi z pokolenia obecnych czterdziestolatków – nauczycielem pod koniec pierwszej dekady XXI w., w wyszczerzonym uśmiechu w czasie „pierwszego Tuska”, kiedy nikomu nie śniło się o Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, a koncerty Kołakowskiego organizowano po piwnicach, tak jak w Krakowie, gdzie zabrali nas na jego występ wykładowcy – historycy z krakowskiego IPN. Jego piosenki były doskonałą odtrutką na zalewającą zewsząd „fajność” III RP i niewątpliwie miały charakter formacyjny. Panie Andrzeju, „dziś do raportu wezwał Pana Bóg”, a ja dziękuję za wszystko.