W mediach PO coraz straszniej i coraz głupiej. Ostatnio namaściły one nowego bojownika walki z PiS-owskim reżimem, a okazała się nim 10-letnia Sara, biegająca z mikrofonem po Sejmie i robiąca tam za „dziennikarkę”. W jaki sposób przyczyniła się ona do walki z Kaczyńskim?
Otóż zadała mu pytanie, a prezes jej nie odpowiedział. Ten „niebywały skandal” media Tuska, z TVN-em i Onetem na czele, wałkowały cały dzień jako najważniejsze wydarzenie w Polsce (bo kogo obchodzi na przykład taki szczyt w NATO), a z Sary zrobiły „herosa wolności”. Oczywiście mieliśmy do czynienia z ordynarną ustawką. Szybko ustalono, że ta 10-letnia dziewczynka to córka mężczyzny, który, zupełnym przypadkiem, uwielbia się fotografować z posłem PO Szczerbą i związany jest ze środowiskiem medialnym na pasku Platformy. Zauważmy jednak, że najgorsze w tej sytuacji nie jest nawet to zdziecinnienie, ta głupota, którą media na pasku Tuska sukcesywnie infekują polską debatę publiczną. Okazuje się, że są one w stanie, w ramach swojej politycznej misji, w bezwzględny sposób wykorzystać biedną dziewczynkę, która powinna się trzymać jak najdalej od agresji cechującej polskie życie polityczne. Pokazuje to niezwykle wyraźnie największą, konstytutywną dla PO patologię – fakt, że dla tego ugrupowanka nie ma żadnej przestrzeni, która byłaby niezależna od wojny politycznej. Wszystko, co istnieje, zostaje sprowadzone do logiki partyjnego interesu. Okazuje się, że nawet 10-letnie dziecko ma służyć Platformie, a w tym konkretnym wypadku – może zostać użyte do prowokacji wymierzonej w konkurenta politycznego.
Wcześniej politycy i dziennikarze tej partii tańczyli na grobie syna Filiks, dziś napuszczają 10-letnie dziewczynki na Kaczyńskiego. Jeden z komentujących w internecie porównał tę sytuację do wysyłania przez afrykańskich watażków dzieci do przymusowej pracy. Jest to oczywiście, jeśli chodzi o wymiar praktyczny, zbyt mocna analogia, niemniej jeśli chodzi o element cynicznego i bezwzględnego wykorzystywania nawet najmłodszych do swoich wojenek politycznych – w jakimś sensie dotyka prawdy.