Mało która władza może się wylegitymować tak doskonałym w skondensowaniu treści dowodem tożsamości: kim jesteśmy, skąd przybywamy i dokąd zmierzamy.
Odkąd wzięła w swoje ręce sprawy Polski, z werwą przybija kolejne pieczątki: zabieranie dostępu do informacji, robienie z poprzedniej ekipy rządzącej grupy przestępczej, dewastacja wymiaru sprawiedliwości, terror ekologizmu w miejsce dbania o bezpieczeństwo ludzi i zasobów naturalnych, kpiny z zagrożeń klęską powodzi, tortury aresztowanych więźniów politycznych, otwarte drzwi dla imigrantów ukrytych pod kryptonimem „schorowanych matek z dziećmi”, eliminowanie lekcji religii, wyrzucanie z programów szkolnych dzieł klasyki, cenzurowanie historii pod dyktando „panów świata”, aprobata dla przekleństw rodem z Kraju Rad, postęp w dziedzinie zabijania dzieci nienarodzonych, wyrzucanie krzyży. Bez obaw, ten dowód tożsamości przetrwa, owych pieczątek żadne odczynniki nie wymażą. Czy jednak świat uzna jego wymowę, czy będzie tylko szczerzył zęby na widok tego, co uznaje za obronę praw człowieka w kraju „zagrożonym przez autorytaryzm” poprzednich polskich władz?