Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Jacek  Liziniewicz
23.10.2025 13:30

Dla i za futrzarzy

Branża futrzarska jest w fazie schyłkowej.

Wie o tym każdy, kto się interesuje tematem. Polskie fermy podupadły, pomimo że nagle znikła ich największa konkurencja. Gdy upadł największy na świecie rynek duński, polscy przedsiębiorcy nie zrobili nic, aby się rozwinąć. Nie przenieśli aukcji skór z Kopenhagi do Radomia. To tylko pokazuje jedno. Sami hodowcy wiedzieli, że ich branża nie ma przyszłości. Dziś przedsiębiorcy zapowiadają, że nie mają zamiaru walczyć o weto prezydenta, a kompromis ustawowy uważają za dobry. Są osoby, którym jednak spór o norki jest na rękę. Nie żeby byli kiedykolwiek na fermie i mieli jakieś pojęcie. Gra toczy się o coś ważniejszego: o racje i imponderabilia. Dlatego całe zastępy będą walczyć, choć nie ma już o co. W przypadku Konfederacji – jeszcze to rozumiem. Polityk dzisiaj musi kłamać, żeby dojść do koryta. Musi mówić, że obniży ceny. Zmniejszy podatki. Zakaże importu i rozwinie eksport. Trudno jednak przyjąć zachowanie tzw. publicystów. Powinni oni bowiem kierować się kryterium prawdy. Futra znikają, bo moda się zmieniła, a zbyt wielu ludzi na świecie dowiedziało się, jak wygląda ich realna cena. To akurat łatwo było przewidzieć. Tak jak to, że spadnie popyt na gęsie pióra po wynalezieniu stalówki.