Debata telewizyjna kandydatów na stanowisko prezydenta USA nie miała ostatecznego zwycięzcy. Donald Trump mówił to, co zawsze: że wprowadzi taryfy na chińskie produkty, zakończy wojnę na Ukrainie i rozpocznie deportacje milionów nielegalnych imigrantów.
Kamala Harris natomiast powtarzała banały, że opowiada się za aborcją na szczeblu federalnym i trzeba dać ludziom pieniądze na zakup pierwszego domu. Słusznie przekonują komentatorzy za oceanem, że poza rozdawnictwem pieniędzy wiceprezydent USA nie zaproponowała w zasadzie żadnego konkretnego rozwiązania.
Celnie Trump zripostował rywalkę: skoro urzędująca wiceprezydent chce zrobić dużo dobrego, to miała na to czas w ostatnich ponad trzech latach, odkąd współpracuje w administracji państwowej z prezydentem Joem Bidenem. Po debacie pojawiło się oświadczenie najbogatszej i najpopularniejszej piosenkarki świata Taylor Swift, która popiera Kamalę Harris. Nie bagatelizowałbym tej deklaracji. Może ona wpłynąć na poglądy wahających się wyborców.