Premier Donald Tusk i minister sprawiedliwości Adam Bodnar powinni uderzyć się w pierś i zrobić krok wstecz w celu przywrócenia praworządności. Przede wszystkim w zakresie zaniechania szykan wobec sędziów powołanych po 2018 r., których przez lata nazywano „neosędziami”, a teraz poddaje się ich ostracyzmowi oraz dyskryminacji.
Nie można kogoś pozbawiać autorytetu i stanowiska sędziowskiego tylko dlatego, że posiada odmienne od władzy poglądy polityczne. Przypomniała o tym niedawno Komisja Wenecka, otwarcie występując przeciwko, inspirowanym przez stowarzyszenie Iustitia, pomysłom degradacji części sędziów. Podobnie jest z nieuznawaniem wyroków przez nich wydawanych. Jest to po prostu niegodziwe, sprzeczne z rzeczywistością i prawem. Aby przywrócić praworządność w Polsce, konieczne jest znalezienie konstytucyjnego kompromisu. A to wymaga od Tuska i Bodnara zejścia z drogi skrajnego upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości. Czy stać ich na to? Obawiam się, że nie, a przynajmniej nie do przyszłorocznych wyborów prezydenckich.