Nie odróżnia zbytnio Francuzów od Niemców, nie jest orłem intelektu. Ma jednak odwagę człowieka, który nie rozpoznaje niebezpieczeństwa, i nadzwyczajną siłę fizyczną, siecze francuskie pułki pod Sedanem i Paryżem i zdobywa kilka sztandarów. Generał przypina mu odznaczenia, a po powrocie do domu Bartek pyszni się sławą. Pije i zaniedbuje pole. Przekonany o swojej wyjątkowej pozycji, nie waha się sprawić lania niemieckiemu nauczycielowi. Miłościwy okupant zwalnia go z kozy na czas żniw, ale surowo nakazuje poprzeć wobec całej wsi niemieckiego kandydata do parlamentu w głosowaniu powszechnym. Bartek jest posłuszny. Polski kandydat – ziemianin – przepada. Bartek staje się bankrutem. Musi sprzedać Niemcom ziemię i chałupę. Rusza do miasta, gdzie czeka go dalsza odsiadka, a jego bliskich poniewierka. Taki los niemieckiego bohatera. Jakieś podobieństwo do któregoś z dzisiejszych polityków? Czysty przypadek! „Bartek zwycięzca” był niegdyś lekturą szkolną. Ciekawe, czy także dziś.
„Bartek zwycięzca”
Taki jest tytuł opowiadania Henryka Sienkiewicza z 1882 r. To jeden z najbardziej gorzkich utworów noblisty, historia chłopa z poznańskiej wsi, który jako pruski poddany zmuszony jest wyruszyć na wojnę z Francuzami w 1870 r.