Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Przemysław Dakowicz,
31.01.2016 18:58

„Wyborcy” i „wybierani” (2)

Kto jeszcze może kandydować? Komu wielki ojciec wolnych narodów Josif Wissarionowicz udziela swego poparcia, komu błogosławi ospowatą dłonią?

Kto jeszcze może kandydować? Komu wielki ojciec wolnych narodów Josif Wissarionowicz udziela swego poparcia, komu błogosławi ospowatą dłonią? Czy nie Kseni, ciemnej chłopce z powiatu brasławskiego, której w Zgromadzeniu Ludowym nie chcą nawet jej pobratymcy, przeciwko której protestuje Kowalewski ze wsi Sokołowszczyzna, twierdzący – o, zgrozo – że bolszewicy celowo wybierają na kandydatów „samych durni, którzy będą tylko figurowali na liście”, że decyzje podejmie za „durniów” ktoś inny?

Próbują mu przerwać, chcą go zakrzyczeć, przekonują: „W Sowietach nie trzeba mieć specjalnego wykształcenia ani urodzenia, zresztą tam będą ludzie, którzy będą za nich myśleli i pracowali”. To cała prawda o was, sowieciarze – grzmi głos w głowie Kowalewskiego – myśleć i pracować za kogoś, przemienić ludzi w marionetki, uczynić ich bezwolnymi wykonawcami rozkazów, nakazać im radość z kolejnych aktów społecznej i politycznej „sprawiedliwości”. I chociaż słów tych nie wypowie publicznie, za kilka dni zostanie aresztowany i przepadnie jak kamień w wodę.

Furiaci, szaleńcy, wariaci

A niewidzialna dłoń Kremla błogosławi i namaszcza kolejnych. Złodziei i wyrobnice, byłych więźniów i niepiśmiennych chłopów. Obwożą ich później po wsiach, każą opowiadać o ciężkim życiu pod pańskim butem, przedstawiają dzieje prześladowania przez władzę państwową byłej Rzeczypospolitej. Oto żona leśnego rabusia, zabitego przez polskich gajowych, usiłuje sklecić kilka zdań z jakim takim sensem. Jąka się, gubi wątek. Nieco bardziej wymowny jest Wardziński, niewykwalifikowany robotnik, repatriant ze Związku Sowieckiego z roku 1923. Przeciwko jego kandydaturze protestuje Katarzyna Kalinowska ze wsi Kalinowo Stare – jej wystąpienie zapamiętał Henryk J., buchalter z Wysokiego Mazowieckiego: „[…] po przeczytaniu nazwiska […] podeszła do stołu i zupełnie jawnie oświadczyła »ten Wardzeński, kiedy u nas wieś brukowali, słoninę i bocek u mnie ukrad. Ja złodziejów nie będę wybierała; musi wy takie same jak i on«. Politruk to zrozumiał, starał się opanować i łagodnie powiedział »odprowadźcie ją, proszę, do doktora, ona nieszczęśliwa, chora umysłowo«. Z sali wyprowadziła ją Spirydonowa i odtąd ślad po niej zaginął”.

Kto się sprzeciwi władzy sowieckiej, kto będzie kwestionował słuszność jej decyzji, kto stanie na drodze historii – dotknięty pałeczką, bełkotać zacznie i utraci rozum.

Trzej carowie

Protestujących jest więcej – jeszcze ich nie wywieźli, jeszcze nie pozamykali w towarowych wagonach, nie odstawili w miejsce odosobnienia, za kraty śmiercionośnego mrozu i wielkiej bieli.

Podczas zebrania przedwyborczego w Słonimiu, tuż po zakończeniu przemówienia szefa komisji wyborczej, ktoś wykrzykuje jedno słowo: „pożar”, wzbudzając ogólną panikę, mieszając szyki politrukom i pracownikom propagandy.

We wsi Hołynka (gmina wolniańska, powiat baranowicki), na jednej ze ścian kuźni, naprzeciwko lokalu wyborczego „ujawniono kontrrewolucyjny plakat”. W meldunku operacyjnym nr 51, sporządzonym przez ludowego komisarza spraw wewnętrznych Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej dla sekretarza KP (b) B Pantalejmona Ponomarienki, znajduje się szczegółowa informacja dotycząca reakcji właściwych służb: „W celu wykrycia autora i kolportera plakatów wysłaliśmy na miejsce pracownika operacyjnego. Ze strony Zarządu Tymczasowego skierowaliśmy [tam] 6 ludzi do prowadzenia agitacji politycznej”. Sześciu agitatorów przeciwko trzem „bolszewickim carom”. Dwóch na jednego – sześciu żywych przeciwko wzbudzającym śmiech i grozę trzem postaciom z antysowieckiej wyliczanki:

Jadą trzej carowie
Za czerwoną gwiazdą
Bolszewicy komuniści
Ratować ziemski świat.

Oto towarzysz Głód
Pierwszy car-bohater
Jedzie, piosnki śpiewa
O tym, że brzuch pusty.

Drugi jest tuż-tuż
Car towarzysz Knut
Trzaska z bicza do woli
– Bolszewicka praca.

Trzeci stary łotr
Car towarzysz – Śmierć
Groźnie zgrzyta zębami
Na chłopski lud.


I uczciwie, i bez cudów...

17 października, miesiąc po sowieckiej agresji, pięć dni przed wyborami, na ścianach domów w sąsiedztwie punktu wyborczego nr 19 w Brześciu ktoś wypisuje „kontrrewolucyjne” hasła: „Polacy, nie traćcie swego honoru i nadziei, jeszcze Polska nie zginęła. Niech żyje Polska”, „Polska była i będzie”. Ta sama ręka zrywa afisze zachęcające do udziału w wyborach.

Do działania przystępuje NKWD. Udaje się ustalić, że autorami napisów są uczniowie jednej z polskich szkół podstawowych. Ławrientij Canawa, komisarz spraw wewnętrznych, ma już nazwiska niektórych z nich: Sidorczuk Albert, lat 13; Sidorczuk Aleksander, lat 13; Bogłucewicz Ryszard, lat 13; Downar Roman, lat 13. Teraz trzeba ustalić, kto zlecił chłopcom wykonanie zadania, objąć obserwacją ich nauczycieli i rodziców. Trzeba wdrożyć „środki agenturalno-operacyjne w celu ujawnienia i aresztowania wydawców i kolporterów wymienionych k-r [kontrrewolucyjnych] ulotek”. Na ulice Brześcia zostają wysłane patrole Milicji Ludowej i sztabu wojsk pogranicznych.

Tak upływają dzień za dniem, noc za nocą. Świat dawny i świat nowy – w śmiertelnym zwarciu, w zapasach, których ostatecznego rezultatu nie znają jeszcze ani Pantalejmon Ponomarienko, ani Ławrientij Canawa, ani towariszcz Ejdin, kierownik Wydziału Organizacyjno-Instruktorskiego KP (b) B, ani kandydaci na deputowanych, ani dzielni malcy z Brześcia, których nazwiska widnieją w tajnym raporcie o sytuacji na ziemiach okupowanych.

Trzej carowie szykują się do drogi.

Sypki śnieg Północy skrzypi pod podeszwami wojłokowych walonek.

Kiedy ruszą, rozdzwonią się dzwonki u sań. Od strony Oceanu Lodowatego zaświeci im aurora borealis, syberyjska zorza polarna. Będą gładzić brody, długie jak u bojarów, i chuchać w czerwone, odmrożone łapska. Triumfalna pieśń zdobywców popłynie w puste przestrzenie, ku byłej granicy polsko-sowieckiej, w tę część świata, która od teraz aż po kres historii nosić będzie dwa imiona – Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy. Z towarzyszeniem starocerkiewnego chóru, do wtóru harmoszki i bałałajki zaśpiewają trzej carowie. Car-bolszewik Głód. Car-nadzorca Knut. Car-towarzysz Śmierć.

Witać ich będzie karny pochód chłopstwa i proletariatu oraz powiewające nad głowami tłumu transparenty (hasła pochodzą z polskojęzycznej prasy sowieckiej): „Każdy dom i każda chata wybierają delegata”, „I uczciwie, i bez cudów – cała władza w ręce ludu”.