Rzadko która książka tak celnie trafia w niepokoje swojego czasu, jak „Uległość” Michela Houellebecqa. Powieść obrazująca rychłe przejście Francji pod rządy islamu miała premierę w dniu zamachu na redakcję „Charlie Hebdo”. Na polskim rynku ukazała się w chwili, gdy odległy dotąd problem muzułmańskiej imigracji nieoczekiwanie u nas się zaktualizował.
Ta zatrważająca koincydencja między fikcją a rzeczywistością z pewnością potęguje zainteresowanie najnowszym dziełem Houellebecqa, zarazem jednak mocno komplikuje jego recepcję. Tragiczne okoliczności francuskiej premiery – w zamachu zginął bliski przyjaciel autora – sprawiły, że zdruzgotany pisarz przerwał promocję i wyjechał z Paryża, by psychicznie się zregenerować. Z kolei dramat związany z napływem masowej fali uchodźców prowokuje recenzentów do formułowania zarzutów, których bez tego kontekstu pewno w ogóle by nie podnoszono, a jeśli już, to co najwyżej marginalnie.
Całość artykułu w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Na granicy samounicestwienia
Rzadko która książka tak celnie trafia w niepokoje swojego czasu, jak „Uległość” Michela Houellebecqa.