Smutek propa-grandy
Im bliżej jesiennej klęski, tym bardziej nasila się propaganda mainstreamu.
Obejrzałem z musu parę dzienników i nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać. Chamska manipulacja na całego, a szwy takie, że nawet leming o najbardziej wyrobionym przełyku musi się nimi udławić.
Jednym tchem osądza się ostrożne propozycje PiS jako pozbawione sensu, nie dopuszczając krytycznego słowa o rozpaczliwych pomysłach obozu rządzącego.
A przecież obiecanki przedwyborcze Platformy przypominają dowcipy z Radia Erewań na temat darmowego rozdawnictwa samochodów – „nie w Moskwie, lecz w Leningradzie; nie samochody, lecz rowery; i nie będą rozdawać, lecz kraść”.
Z zapowiedziami zniesienia haraczu na ZUS i NFZ jest podobnie – są nie do zrealizowania i w dodatku przewiduje się je na dalszą przyszłość. Równie dobrze Ewa Kopacz mogłaby ogłosić osobisty lot załogowy na Księżyc (już w 2050 r.) z udziałem jej psiapsiółek i Miśka Kamińskiego jako Łajki.
Manipulacje zresztą widać i przy innych tematach. Np. w sprawie napływu imigrantów. Zgodnie z zaleceniami lewackich oszołomów kierujących dziś Unią stwarza się fałszywe wrażenie, że społeczeństwo Europy nie marzy o niczym innym jak o przyjęciu do domu gromady muzułmanów z dziećmi na ręku (najlepiej owiniętymi pasami samtexu). Pokazuje się demonstracje poparcia, przemilczając wielokrotnie liczniejsze manifestacje sprzeciwu, na okrągło bredzą eksperci tylko jednej strony – nie ma wzmianek o wandalizmie przybyszów, konfliktach, zagrożeniach. Nie ma też żadnych danych o postępach aklimatyzacji czy asymilacji imigrantów w ciągu ostatniego półwiecza. Brak słowa o wizji kalifatu europejskiego, o pogróżkach i etapach podboju. Bo byłyby przerażające. Epatuje się dramatycznymi bądź ckliwymi obrazkami mającymi pobudzić empatię – a przecież niejednokrotnie nie są to dokumenty, lecz zdjęcia zaaranżowane.
Słowem, kłamstwa rano, w południe, wieczorem. Czy z szansą na powodzenie tych praktyk? Wątpię. Od zaklinania rzeczywistości fala przybyszów nie opadnie, lecz się powiększy, a słupki poparcia dla rządzących zaczną przypominać elektrokardiogram pacjenta w stanie agonii.
Jedyne zmartwienie mam jako członek władz SDP – co zrobimy z tą niemałą grupą kolegów, która tej jesieni będzie musiała pożegnać się ze splugawionym przez nich po wielekroć zawodem?