Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej to świetna wiadomość dla Rosji, a fatalna dla Ukrainy i wszystkich państw zagrożonych agresją Putina.
Promotorka Tuska Angela Merkel w ostatnich tygodniach dopuściła się działań najbardziej lekceważących interesy naszego regionu w całej polityce Niemiec po 1989 r. Jej słowa o tym, że jest przeciwna powstaniu baz wojskowych NATO w Europie Wschodniej oraz o wsparciu „decentralizacji” Ukrainy były wypowiedzeniem lojalności bądź co bądź sojusznikom z NATO.
Awans Tuska to bezpośredni skutek tych wypowiedzi. Merkel wie, że „pojechała po bandzie”, więc potrzebny jest jej kamuflaż, stworzenie pozorów, iż jest inaczej. Patrzcie, wsparłam Polaka – demonstruje Ameryce i Europie. To, że ów „Polak” będzie zdolny do prowadzenia antypolskiej polityki Merkel, wiemy my i sama pani kanclerz, natomiast większości zachodniego świata wyda się to nieprawdopodobne. Po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu Tusk ma więc spełnić tę samą rolę, co po Smoleńsku. Świat nie musiał stawiać twardych żądań Rosji, skoro nie prosił o to Zachodu nawet „polski” rząd.
Teraz Merkel łatwiej będzie układała się z Putinem naszym kosztem, skoro wspierać ją będzie nawet „Polak” Tusk.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Piotr Lisiewicz