Łysiakowe brednie o pasach
„Do Rzeczy” sprzedaje się ostatnio w liczbie niecałe 70 tys. egzemplarzy. Numer czyta zapewne więcej niż jedna osoba, a sporo czytelników to kierowcy.
Łysiak-Napoleon mógłby nakazać zapinać pasy, gdyby „niezapięcie pasa mogło zrobić krzywdę komukolwiek z zewnątrz (chociażby gołębiowi) ”. Ale wedle Łysiaka tak nie jest. Problem w tym, że w sytuacjach awaryjnych, jeśli jedziemy bez pasów, kierownica staje się dla nas uchwytem, o który się zapieramy, by nie wypaść z fotela. Wybitnie utrudnia to szybkie kręcenie nią, co jest podstawą np. przy opanowaniu poślizgu. A to już nie jest tylko sprawa kierowcy… Ostrożnie z tym dystrybuowaniem bzdur od Janusza Korwin-Mikkego!