"Morderca, marionetka, klaun” – to tytuł okładkowego tekstu listopadowego numeru „Nowego Państwa” poświęconego krwawej historii Ramzana Kadyrowa.
Piotr Lisiewicz opisuje drogę dojścia do władzy w Czeczenii Ramzana Kadyrowa, która nabiera tempa, gdy w wyniku eksplozji ładunku wybuchowego na stadionie Tereku Grozny ginie jego ojciec Achmet. „Trzy godziny po zamachu syn »prezydenta« Ramzan Kadyrow w dresie zostaje przyjęty przez Putina na Kremlu. Dzień później zostaje mianowany wicepremierem i faktycznie staje na czele »rządu« Czeczenii” – czytamy.
Lisiewicz pisze, że Ramzan był w młodości i jest do dziś prymitywnym przestępcą pozbawionym nie tylko wojskowej wiedzy, ale i jakichkolwiek horyzontów. – Niemający żadnego wykształcenia, jest nie tylko renegatem i zdrajcą, lecz także prymitywem uprawiającym politykę za pomocą morderstw. Z tym, że morduje nie tylko zwolenników niepodległości Czeczenii, lecz także innych prorosyjskich kolaborantów – mówi cytowany w tekście Adam Borowski, konsul honorowy Czeczeńskiej Republiki Iczkerii w Polsce.
Borowski wylicza choćby, że ludzie Kadyrowa zabili obu braci Jamadajewów, którzy również służyli Putinowi, m.in. w czasie napaści na Gruzję. – I Kadyrow musiał mieć na to przyzwolenie Putina – dodał Borowski.
„Kadyrow to Stalin naszych czasów. Uzbrojony po zęby tchórz, otoczony ochroniarzami” – pisała o nim dziennikarka Anna Politkowska. Borowski twierdzi, że to właśnie ludzie Kadyrowa zamordowali Politkowską, działaczkę Memoriału Natalię Estemirową i Borysa Niemcowa. Stoją też za zamachami na czeczeńskich działaczy niepodległościowych w Europie Zachodniej, Austrii, Niemczech czy Turcji.
Dziś zwyrodnialcy Kadyrowa walczą z Ukraińcami. Już chwilę po wzmożeniu działań wojennych Rosji, 26 lutego, ok. 450 kadyrowców próbowało dokonać desantu na lotnisko w Hostomlu pod Kijowem. Nie udało się. „Niektórzy z nich dostali się pod nasz ostrzał od razu na pasie startowym, gdy tylko zeszli z pokładu samolotów. Tego dnia kadyrowcy stracili kilkaset osób” – informował oficer kontrwywiadu Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Tydzień później Radio Swoboda relacjonowało, że oddział około 1,2 tys. kadyrowców wtargnął na teren Ukrainy od strony Białorusi, przez Czarnobylską Strefę Wykluczenia, i stanął w położonym w lesie obozie w okolicach Borodzianki na północny zachód od Kijowa. Według SBU w obozie doszło do... wybuchu amunicji, w którym zginęła część kadyrowców.
Piotr Lisiewicz pisze, powołując się na brytyjski wywiad, że „Kadyrow wraz z właścicielem teoretycznie prywatnej firmy wojskowej Grupa Wagnera Jewgienijem Prigożynem należą do największych krytyków rosyjskiej armii i domagają się eskalacji wojny”. Autor zapowiada, że o mordercy będzie w najbliższych dniach głośno…