W czwartek odbyło się posiedzenie Komisji Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Środków Przekazu, na którym poruszono sytuację mediów publicznych, w tym relacjonowania przez nie kampanii prezydenckiej w 2025 roku. W trakcie dyskusji nie zabrakło pytań dotyczących "Debaty w Końskich" - wydarzenia, na które początkowo Rafał Trzaskowski (czy też TVP w likwidacji - to wciąż sprawa nie jasna) zaprosił jedynie Karola Nawrockiego, a po debacie zorganizowanej przez Telewizję Republika na miejsce pojechali również inni kandydaci. Kwestię poruszył m.in. dziennikarz stacji Strefy Wolnego Słowa Adrian Borecki.
Nieustanna likwidacja
Redaktor z Republiki zwrócił się bezpośrednio do dyrektora generalnego TVP w likwidacji Tomasza Syguta. Na wstępie przypomniał, że zarządzający publiczną telewizją kierował miejską spółką podległą ratuszowi Trzaskowskiego. Jak stwierdził, trzeba o tym pamiętać, gdy chce się "zrozumieć jak funkcjonuje dziś Telewizja Polska w likwidacji".
Borecki pytał, o to, czy to prawda, iż mimo, że spółka jest w "nieustającej likwidacji", to jej "likwidator" Daniel Gorgosz przebywa na delegacji służbowej w Japonii, firma wydaje tysiące na garnitury, koszule, marynarki czy oklejanie samochodów. Przypomniał też, że spółka nie chce ujawnić zarobków Marka Czyża, który po przejęciu stacji zasłynął wypowiedzią "czystej wodzie".
Kto zapłacił za debatę Trzaskowskiego?
Nawiązując do samej "debaty" wskazał, że do współorganizacji wydarzenia nie była dopuszczona największa stacja telewizyjna w Polsce - TV Republika. Wykazał też rozbieżności w kwestii tego, kto finansował wydarzenie. Przypomniał wypowiedź sztabowca Trzaskowskiego, Patryka Jaskulskiego, który stwierdził, że organizatorem spotkania jest TVP w likwidacji, a następnie słowa które padły z ust pracownicy stacji, prowadzącej wydarzenie - że zorganizował je komitet prezydenta Warszawy.
Odtworzył także nagranie innej wypowiedzi pracownicy stacji. Ta oznajmiła, że jej koleżanka z pracy, która prowadziła debatę otrzymała za to zadanie wynagrodzenie z TVP w likwidacji. Tak więc wprost przyznała, że obsługa medialna wydarzenia komitetu Trzaskowskiego była opłacona z publicznych pieniędzy.
"Tutaj sytuacja jest dla was beznadziejna. Bo jeżeli rzeczywiście całą debatę opłacał komitet wyborczy Rafała Trzaskowskiego, to pani Joanna Dunikowska-Paź powinna już dawno zostać dyscyplinarnie za złamanie kodeksu etyki TVP, ponieważ dziennikarz TVP - sam to podpisywałem, kiedy pracowałem w mediach publicznych - nie może brać udziału w wydarzeniach organizowanych przez komitet wyborczy, a tutaj tak było. Jeżeli z kolei rzeczywiście TVP opłacało panią Dunikowską-Paź, wydawcę, operatorów, albo i inne rzeczy to jest to nielegalne finansowanie kampanii wyborczej z publicznych pieniędzy. Więc - albo beznadziejnie, albo jeszcze gorzej"
– oznajmił Borecki.
Pytał też o to, co robił Grzegorz Sajór w pomieszczeniu wyznaczonym jedynie dla sztabów podczas debaty w Super Expressie, czy ostatnie wypowiedzi Trzaskowskiego o koordynowaniu pracy w mediach publicznych. Na żadną z poruszonych przez siebie kwestii jednak odpowiedzi nie uzyskał. Po wypowiedzi dziennikarza Republiki przewodniczący zarządził przerwę. Na tydzień.