Przed swoim wiernym stołecznym elektoratem mógł udawać, że da się bez problemu pogodzić rządzenie stolicą Polski z budowaniem nowej politycznej formacji, zwanej dla niepoznaki ruchem. Ale doba ma tylko 24 godziny. Z awarią Czajki na głowie nie da się już być prezydentem Warszawy na pół gwizdka – bo medialnie zostałoby to bardzo źle odebrane również przez niemałą część niedawnych wyborców Trzaskowskiego, którzy w pierwszej turze głosowali choćby na Szymona Hołownię. A to ważna postać w tym kontekście: Polska 2050 jest dla Nowej Solidarności i Platformy o wiele większym wyzwaniem niż rządząca partia. Jeszcze jedno: po powrocie z wakacji Trzaskowski wygląda na o wiele bardziej zmęczonego niż po wyborczej kampanii. Pomysł na Nową Solidarność ewidentnie szwankuje. A tu jeszcze coś w mieście śmierdzi.